Z biało-czerwonymi flagami i fotografiami bohaterów niepodległościowego podziemia przeszło ulicami Piły prawie 4 tys. osób. Miasto uczciło żołnierzy wyklętych marszem pamięci.
Msza św. w kościele pw. Świętej Rodziny, która poprzedziła manifestację była kulminacją tygodnia wydarzeń poświęconych żołnierzom powojennego podziemia. Przez cały tydzień w regionie odbywały się koncerty, wykłady i pokazy filmów.
Podczas Eucharystii sprawowanej w intencji Ojczyzny ks. Jarosław Wąsowicz, motor napędowy Pilskich Dni Pamięci przypominał, że żołnierze wyklęci walczyli nie tylko o wolność, ale także o wiarę chrześcijańską.
- Jako ludzie wierzący jesteśmy przekonani, że Bóg jest Panem historii i wciąż daje nam znaki byśmy się przebudzili i nawrócili byśmy się nie zatracili. Pewnie dlatego powraca do nas teraz niezwyciężona Armia Podziemna. Ona nigdy się nie poddała, nie złożyła broni i nie podniosła rąk do góry, nie zakończyła swojej walki. Żołnierze wyklęci walczyli wbrew wszystkiemu i wbrew wszystkim za sprawy święte: wolną Polskę i chrześcijańskie wartości. Walczyli z modlitwą i umierali z modlitwą na ustach. Na mundurach, wśród wojskowych dystynkcji, widniały ryngrafy z Matką Najświętszą a na ramieniu naszywki: śmierć wrogom Ojczyzny. To była walka na śmierć i życie. Nazywali rzeczy po imieniu: zdrajców zdrajcami, bohaterów bohaterami - zaznaczał salezjanin.
Podkreślał również, że troska o Ojczyznę jest wciąż palącym wyzwaniem.
- Armia niezłomnych powraca, bo chrześcijańskie wartości są atakowane ze wszystkich stron, bo Kościół święty jest spychany na margines życia społecznego. Powraca, bo wymazuje się nasze piękne dzieje z programów szkolnych i akademickich promując postawy kosmopolityzmu, młodzieży stawia się za wzór płytkich błaznów, którzy potrafią tylko lżyć z telewizyjnych ekranów tych, którzy nie dają się ogłupić propagandzie świata i trwają przy fundamentach: miłości do Boga i Ojczyzny - zaznaczał duszpasterz.
W mocnych słowach ks. Wąsowicz wskazywał również, że - choć bohaterowie powoli wracają na należne im w historii miejsce - ich legenda nadal jest wyklęta.
- Siła ich świadectwa jest zbyt mocna, by można z nią polemizować. I właśnie dlatego wciąż przez wielu są wyklinani. Ich legenda jest wyklęta, nie mają pomników, a ich święto, chociaż jest jednym ze świąt państwowych, jest marginalizowane. Nie ma obiecanego panteonu wyklętych na Powązkach, nie było narodowego pogrzebu tych, których już udało się zidentyfikować, nie ma ustaw i pieniędzy, by naszych bohaterów odszukiwać w nieoznaczonych grobach rozsianych po całej Polsce. Nie ma funduszy na muzea i filmy im poświęcone - wyliczał salezjanin.
- Jutro, w pałacu prezydenckim ci, którzy obiecali godne upamiętnienie żołnierzy niezłomnych, w blasku fleszy i w otoczeniu byłych aparatczyków z PZPR przekażą rodzinom ofiar stalinowskiego reżimu noty identyfikujące ich krewnych. Przywłaszczą sobie wysiłek prof. Krzysztofa Szwagrzyka, jego ekipy i setek wolontariuszy, a za tydzień po raz kolejny obetną budżet na Instytut Pamięci Narodowej i za nasze pieniądze zorganizują świętowanie przy czekoladowym orle i kolorowych balonikach - nie szczędził słów goryczy.
Po Mszy św. prawie 4 tys. osób przemaszerowało ulicami Piły pod mural poświęcony żołnierzom wyklętym, który powstał z inicjatywy kibiców. Tam uczestnicy manifestacji odśpiewali hymn państwowy i zapalili znicze. Po błogosławieństwie udzielonym przez księży biorących udział w marszu odbył się krótki koncert patriotycznego hip-hopu.