To była najbardziej krwawa i najtrudniejsza bitwa z udziałem Wojska Polskiego na Wschodzie. W 70. rocznicę walk miasto oddało hołd bohaterom, którzy bili się o „Festung Kolberg”.
Ta uroczystość jest też świętowaniem karty niezwykle tragicznej, bo ludzie płacili w tym mieście za wolność życiem. 70 lat temu załopotał tu skrzydłami orzeł biały. Nasze godło to wyzwanie. Wzlatywanie ku wartościom jest największym zadaniem człowieka – przypominał bp Edward Dajczak, który w kołobrzeskiej bazylice przewodniczył Mszy św. sprawowanej w intencji walczących o Kołobrzeg. W 1945 roku przez 14 marcowych dni poległo i zmarło od ran ponad 1300 polskich żołnierzy.
– Kiedy pytaliśmy radzieckich czołgistów o Kołobrzeg, mówili: „Wzjaty, wzjaty”. Ale miasto mocno się broniło. Kiedy udało nam się wejść do Kołobrzegu, radość była ogromna – wspomina kpt. Jerzy Czomba, który 70 lat temu razem z 5. Brygadą Artylerii Ciężkiej walczył o Kołobrzeg. – Moja jednostka, a ściślej mówiąc dwa oddziały, była w 16. Pułku Piechoty, który nacierał od zachodu. Prawa flanka oparła się o koszary, a my nad morzem spychaliśmy Niemców do miasta – opowiada ze wzruszeniem. – To miłe wspomnienia, bo byliśmy armią zwycięską. Nie cofaliśmy się, cały czas szliśmy do przodu – dodaje kombatant. W rocznicowych uroczystościach wziął udział prezydent Bronisław Komorowski. – 70 lat, które minęło, to czas pracy na rzecz odbudowy tych ziem po zniszczeniach wojennych i zakorzeniania się tutaj polskości – mówił podczas zgromadzenia patriotycznego przy kołobrzeskim ratuszu. Przypominał o ofierze złożonej przez walczących o miasto. – Tu też ginęli żołnierze radzieccy, trzeba o nich pamiętać, bo przecież oni także złożyli daninę krwi, która zaowocowała tym, że Polska jest nad Bałtykiem – mówił, podkreślając także, że nie mogli oni nam przynieść pełnej wolności. – Trudno przynieść coś, czego się we własnym domu nie ma – dodał prezydent. Dziękował także pionierom za odbudowę miasta, dziękował też tym, którzy sprawiają, że Kołobrzeg nadal pięknieje. Z okazji rocznicy dokonano również ponownego zaślubienia Polski z morzem. Po 70 latach pierścień do Bałtyku wrzucił Roman Frankiewicz, wnuk kpr. Franciszka Niewidziajły, który 18 marca 1945 r. dokonał zaślubin na kołobrzeskiej plaży. O kpr. Niewidziajle przypominać będzie w Kołobrzegu falochron wschodni, który odtąd nosić będzie jego imię.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się