W Skrzatuszu odbyła się pielgrzymka osób konsekrowanych.
Skrzatusz, 2 maja: pielgrzymka osób konsekrowanych ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość Do sanktuarium przyjechało prawie 80 sióstr i kilkunastu kapłanów reprezentujących różne zgromadzenia zakonne działające w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Pielgrzymka wpisała się w obchody Roku Życia Konsekrowanego.
Homilię podczas Mszy św., której przewodniczył bp Paweł Cieślik, wygłosił o. Wawrzyniec Skraba, saletyn, proboszcz parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Trzciance. Nawiązując do postaci św. Piotra i proroka Jeremiasza, kaznodzieja mówił o istocie życia konsekrowanego.
- Nasze powołanie ma charakter paschalny. Jest w nim czas entuzjazmu, fascynacji i zakochania, jak u św. Piotra nad jeziorem Galilejskim. Warto ciągle wracać do tej pierwotnej miłości. Ale jest też ten drugi wymiar, kiedy okazuje się, że wybór miłości jednak kosztuje, kiedy pojawiają się ból, łzy, a także niewierność - znów tak, jak u Piotra, który powiedział o Jezusie: "Nie znam tego człowieka" - przypomniał o. Skraba.
- Składając śluby zakonne, często oddajemy siebie Bogu jakby hurtem. Mówimy: "Cały jestem dla Ciebie, Panie". Ale potem w życiu, w detalach, zabieramy Mu to, co wcześniej oddaliśmy hurtem. Jesteśmy słabi. Pozwala nam to zrozumieć postać proroka Jeremiasza. Jego życie pokazuje, że pójście za Panem to światło i ciemność, wątpliwość i pewność. To nieustanna walka. Jeremiasz zdaje się na Pana, ufa mu, ale czasem protestuje, zmaga się, mówi, że już nie chce być Jego posłańcem. Wtedy jednak słowo Boga jeszcze bardziej w nim płonie, a on nie może go stłumić. Daje się całkowicie Bogu zawłaszczyć. To jest też droga dla nas - dać Mu się zdobyć, czy też wręcz uwieść, jak ujmuje to Jeremiasz.
Kaznodzieja mówił też o kryzysie w przeżywaniu powołania. - On musi się pojawić. Przychodzi czas, kiedy rozwiewają się iluzje, bo widzimy wspólnotę z krwi i kości. Dotykamy samotności, porzucenia, frustracji. Praca nie przynosi owoców. Nikt nas nie chwali ani nie docenia. Czyż nie przeżywamy kryzysu jak Jeremiasz, który też powierzając się Bogu, nie zrobił furory? Kryzys należy do natury powołania. Tylko manekiny nie przeżywają kryzysu, bo nie są osobami.
Ojciec Wawrzyniec podkreślił, że osoba konsekrowana nie powinna bać się słabości wynikającej zarówno z własnego grzechu, jak i z niezrozumienia czy też odrzucenia ze strony świata.
- Kościół zbudowany jest na łzach św. Piotra, a nie na jego pewności. Pewność możemy mieć co do tego, że jeśli Pan nas wybrał, to będzie wierny swej miłości do nas. Osoba konsekrowana ma być uzdrowicielem zranionym. Mamy mieć rany, bo dopiero wtedy możemy pochylić się nad ranami innych. O jakie rany chodzi? O stygmaty. Jezus, ukazując się uczniom po zmartwychwstaniu, poucza nas, że ten, kto kocha, musi mieć na sobie stygmaty. Stygmaty to rany ciągle niezagojone, świeże, bolące. Takimi stygmatami są nasze śluby: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Stygmaty są znakiem życia, nie śmierci. Są znakiem zwycięstwa - mówił o. Skraba.