Karlińskie harcerki pielęgnują pamięć o przeszłości. Dzięki ich staraniom udało się odremontować nagrobek jednego z pierwszych powojennych harcerzy w mieście.
Nowy nagrobek pobłogosławił ks. Andrzej Korpusik, proboszcz karlińskiej wspólnoty. Wcześniej, podczas Mszy św. w intencji tragicznie zmarłego harcerza odprawiona została Msza św. w kościele pw. św. Michała Archanioła.
Inicjatorkami przedsięwzięcia były harcerki z 1 Karlińskiej Drużyny Harcerek „Ventus” im. Danuty Siedzikówny ps. „Inka”.
- Mogiła harcerza na miejskim cmentarzu przykuła nasza uwagę dwa lata temu. Nagrobek był w naprawdę złym stanie, a z tego co wiemy, nie ma już nikogo z bliskich Jana Lala, którzy mogliby się tym zająć. Pod koniec ubiegłego roku zwróciłam się w imieniu harcerek do władz miejskich z prośbą o możliwość opieki nad grobem druha a także o finansowe wsparcie, które pozwoliło nam na zrobienie nowego nagrobka - opowiada Justyna Sobierańska, drużynowa karlińskich harcerek.
Wśród gości, którzy przybyli na uroczystości: władz miejskich, dyrektorów karlińskich szkół, kolegów z męskiej drużyny, mieszkańców Karlina oraz przedstawicieli Związku Kombatantów Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych w Darłowie był także Kazimierz Kuligowski, drużynowy Janka, który opowiedział harcerzom i harcerkom o bohaterze uroczystości.
Janek Lal pochodził z Wołynia. Jego rodzice zostali zamordowani podczas rzezi wołyńskiej, sam cudem ocalał. Udało mu się dotrzeć do Karlina, gdzie przy ul. Koszalińskiej mieszkała jego ciocia. Tu także wstąpił do drużyny harcerskiej prowadzonej przez Kazimierza Kuligowskiego. Drużynowy wspominał harcerza jako chłopca bardzo przyjacielskiego i towarzyskiego. Szczególnie zapadły mu w pamięć jego opowieści o rzezi na Wołyniu, która rozgrywała się na oczach Janka oraz szczegóły jego tragicznej śmierci w 1946 r. Chłopiec utonął w rzece przy ul. Białogardzkiej, a akcja poszukiwawcza trwała trzy dni.
- Obiecywałem sobie, że będę odwiedzał Janka na cmentarzu każdego roku, ale życie potoczyło się inaczej i niestety nie mogłem. Cieszę się, że karlińscy harcerze będą teraz o nim pamiętać – mówił Kazimierz Kuligowski nad grobem druha Janka.
Dla karlińskich druhen i druhów spotkanie z drużynowym sprzed lat była także okazją do poznania historii harcerstwa w Karlinie. Pan Kazimierz był żołnierzem Armii Krajowej i powstańcem warszawskim. Po wyzwoleniu powrócił do Warszawy, a potem na apel ówczesnych władz państwowych udał się na akcję żniwną w okolice Koszalina. Postanowił zamieszkać w Karlinie, gdzie zajął się także organizowaniem drużyn harcerskim na terenie powiatu białogardzkiego i kołobrzeskiego, który miał wówczas siedzibę w Karlinie.
Pan Kazimierz opowiadał harcerzom o miejscach, które pełniły funkcję harcówki (dzisiejszy Dom Towarowy i Szkoła Podstawowa) i o roli jaką odgrywała dla ówczesnych harcerzy parafia św. Michała Archanioła: harcerze mogli zawsze liczyć na pomoc i wsparcie ówczesnego proboszcza ks. Feliksa Kaczmarka. Na koniec swojej wizyt w Karlinie zostawił harcerzom podarunek.
- Chciałbym wręczyć wam repliki Odznaki Polski Walczącej. Mogę to zrobić ponieważ sam jestem odznaczony Krzyżem Powstania Warszawskiego – mówił przekazując Beacie Pawlik, dyrektor Szkoły Podstawowej i drużynowej Justynie Sobierańskiej cenny dar.
- Ta uroczystość to dla nas coś więcej niż złożenie kwiatów i zapalenie znicza. To jest też pamięć o tych, których już nie ma wśród nas. Druh Janek nie był bohaterem wojennym, ale należy mu się nasza pamięć. Dla młodego pokolenia to dobra lekcja o przeszłości, wartościach, patriotyzmie i poczuciu obowiązku, które wypływa z harcerskiej idei: Bóg, honor, Ojczyzna, ale również braterstwo – podsumowuje Justyna Sobierańska.