W słupskim kościele św. Ottona, trwając przed Najświętszym Sakramentem, grupy Odnowy w Duchu Świętym z Białogardu i Rymania prosiły o siły dla rodzin diecezji.
Nocne czuwania u sióstr klarysek odbywają się cyklicznie od marca, w każdy trzeci piątek miesiąca. To powrót do tradycji nocnego trwania słupszczan przed Najświętszym Sakramentem.
- Rok Życia Konsekrowanego i jubileusz 160-lecia istnienia naszego zakonu były dobrym momentem, żeby po kilkuletniej przerwie powrócić do tego pomysłu – mówi s. Maria Alberta.
Każde ze spotkań prowadzi inna grupa, nadając mu swój specyficzny charakter.
- Idą różnymi ścieżkami, które prowadzą do jednego celu, do Jezusa. Dzięki temu na czuwaniach pojawiają się też zupełnie inne osoby, bo jeden odnajduje się bardziej w charyzmacie Odnowy w Duchu Świętym, inny franciszkańskich tercjarzy, a jeszcze inny Szkoły Nowej Ewangelizacji. Widzę, że pojawia się sporo nowych osób, których dotychczas nie widziałam w naszym kościele – zauważa klaryska.
- Dla nas to też jest jakaś nowość i poznanie nowych form modlitwy – dodaje, wyjaśniając, że siostry, choć zza klauzury, bardzo chętnie przyłączają się do modlących grup.
Każde z tych modlitewnych spotkań ma swój temat. Prowadzące wczorajsze czuwanie grupy Odnowy w Duchu Świętym modliły się w intencji rodzin, a rozważaniom przyświecało hasło: „Rodzina Ikoną Boga”.
- Rodziny dzisiaj potrzebują mnóstwa modlitewnego wsparcia. Próbuje się redefiniować pojęcie rodziny i przeprowadza się na niej dziwne eksperymenty, dyskutuje się o ideologii gender czy związkach osób tej samej płci, kiedy tradycyjną rodzinę próbuje się atakować, tej modlitwy szczególnie potrzeba. Naszej wspólnotowej, ale i osobistej, tak, jak podpowiadał św. Jan Paweł II, żeby cała rodzina gromadziła się na modlitwie różańcowej, bo to ją cementuje – mówi Beata Oleksiewicz z rymańskiej wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym „Gałązki Oliwne”.
Jak przyznaje podjęcie się przygotowania i poprowadzenia czuwania w Słupsku to dla nich spore wyzwanie, bo musieli pokonać blisko 150 km.
- Kiedy siostry nam to zaproponowały, trochę się przestraszyłam, bo jesteśmy niewielką wspólnotą z małej parafii, w dodatku to taki kawał drogi od Słupska. W pierwszej chwili myślałam, że to zupełnie nierealny pomysł. Ale potem pomyśleliśmy, że nie możemy odmówić takiej prośbie, skonsultowaliśmy się ze wspólnotami z Białogardu i wiedząc, że będzie nas siła, już nie było wątpliwości – wyjaśnia.
Nocne czuwania przed Najświętszym Sakramentem u św. Ottona w Słupsku odbywają się co miesiąc Karolina Pawłowska /Foto Gość – Owszem, to spory wysiłek, ale w dzisiejszych czasach tak bardzo potrzeba nam trwania przed Jezusem. Im trudniej nam to przychodzi, tym więcej powinniśmy podejmować starań - dodaje.
Kościół św. Ottona to miejsce szczególne na mapie diecezji. Adoracja Najświętszego Sakramentu trwa tu nieustannie, można się w nią włączać także za pośrednictwem internetowej transmisji na żywo.
- Chyba dla wszystkich z naszej wspólnoty to pierwsza wizyta w kościele u sióstr klarysek, co najwyżej „zaglądaliśmy” tutaj przez internetTo niesamowite, że możemy być tutaj teraz także fizycznie – cieszy się pani Beata.
Dla członków białogardzkiej wspólnoty „Jezus Ukrzyżowany” odwiedziny u św. Ottona to żadna nowość, czują się tutaj jak u siebie w domu.
– Przyjeżdżaliśmy tutaj na comiesięczne czuwania jeszcze w latach 80-tych – przyznaje jej lider, Jan Zagrabski.
– Trudno nam się czasami ruszyć z domu, podjąć wysiłku, ale uczestnicy czuwań przyznają, że wraca się z nich innym człowiekiem, trochę lepszym, bardziej wyrozumiałym dla najbliższych. A łaski, które wyprasza się przed Najświętszym Sakramentem są niesamowite, to są namacalne znaki – potwierdza pan Jan.
Przyznaje, że rodziny stanowią przedmiot ich stałej modlitewnej troski.
- Nasza wspólnota otrzymała Słowo, które nas przynagliło do tego: grzechy naszego miasta są wyrzutem dla naszej wspólnoty. Dlatego od wielu lat zbieramy puszki czy butelki, dzięki którym ofiarowujemy Msze św. wynagradzające Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Niepokalanemu Sercu Maryi. Nie da się ukryć, że to trudne, czasami mało przyjemne, ale widzimy jakie są owoce: nawrócenia, uzdrowienia z uzależnień, rozwiązanie spraw po ludzku niemożliwych – opowiada.
- Budowanie rodziny i trzymanie jej w całości bez Pana Boga jest niezwykle trudne. Życie nie jest sielanką, zdarzają się trudne sytuacje, ciężkie chwile. Jestem przekonana, że tylko trzymaniu się Jezusa można obronić się przed zagrożeniami – mówi Elżbieta Słoniecka z białogardzkiej wspólnoty „Dzieci Bożych” podpierając się doświadczeniem 35 lat małżeństwa.
Po raz pierwszy uczestniczy w takiej nocnej adoracji, ale nie wahali się z mężem ani chwili, żeby poświęcić piątkową noc Panu Bogu.
- To jest bardzo dobry czas: piątek wieczór, kiedy większość ludzi już zaczęła weekend, nie myśli o pracy, o obowiązkach. Warto „zafundować” sobie taką bliskość z Panem Bogiem, ale i z drugim człowiekiem. Bycie we wspólnocie daje naprawdę wielką siłę – dodaje.