Przedświąteczne przygotowania wystroju kościoła zaowocowały niecodziennym znaleziskiem. 155-letni portatyl, który przypadkowo odkryto w kościele Niepokalanego Poczęcia NMP w Kołobrzegu, opowiada także o katolickiej historii miasta.
Portatyl to płytka kamienna z wydrążeniem na relikwie, na której podczas sprawowania Mszy św. ustawiano kielich i patenę, jeśli stół ołtarzowy nie miał kamiennej mensy. Do soborowej reformy liturgii był niezbędny do odprawienia Eucharystii, stanowił przenośny ołtarzyk i służył wszędzie tam, gdzie nie było stałego ołtarza.
Na taki właśnie kamień ołtarzowy natrafił przed świętami ks. Piotr Zieliński, dyrektor Domu Księży Emerytów, znajdującego się przy kościele i zarazem szef tworzącego się Muzeum Diecezjalnego.
Autentyczność relikwii potwierdza doskonale zachowana informacja zapisana odręcznie przez bp. Adriana Włodarskiego, biskupa pomocniczego diecezji wrocławskiej. Spisana po łacinie adnotacja opatrzona jest lakowymi pieczęciami biskupa. Dekret pochodzi z 20 lipca 1861 r.
- Co ciekawe, w adnotacji takiej zwykle znajdowała się także nazwa kościoła, dla którego portatyl był konsekrowany. Tu tego nie ma. Portatyl ten był przeznaczony dla wspólnoty katolickiej, która wówczas jeszcze nie miała swojego kościoła w Kołobrzegu - opowiada ks. Zieliński.
Na rewersie portatylu znajduje się świetnie zachowana odręczna adnotacja bp. Adriana Włodarskiego Karolina Pawłowska /Foto Gość - To cenne znalezisko. Choć z perspektywy regionów, które mogą poszczycić się wielowiekową tradycją 155 lat to niewiele, dla tych ziem to element, który wiele opowiada o przeszłości miasta i regionu, a także o historii Kościoła katolickiego na tym terenie - dodaje dyrektor Muzeum Diecezjalnego.
Więcej o znalezisku i o tym, jak portatyl trafił do kościoła Niepokalanego Poczęcia NMP w jednym z kolejnych wydań papierowych „Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego”.