Tym sposobem jest "Mocne postanowienie". Ruch Światło-Życie zaprosił dzieci z klas IV-VI do ćwiczeń duchowych.
W kilkunastominutowych odstępach grupy dziewcząt i chłopców wymykają się z ośrodka rekolekcyjnego w Podczelu k/ Kołobrzegu. Narzucają kaptury na głowę, bo choć zima, to pada deszcz i wędrują w kierunku plaży. To podchody. Jeśli znajdą skrytkę, to rozwiążą zadanie. A że rozwiążą - to pewne. Akurat to rekreacyjne jest łatwe: ułożyć z liści na piasku imię animatorki albo wymienić pięć zwierząt, które weszły za Mojżeszem do Arki. Za Mojżeszem? - sprawdza czujność ks. Dawid Andryszczak. Czyli wcale nie takie łatwe…
Zadania formacyjne wymagają jednak więcej uwagi.
Ks. Dawid jest wikariuszem i moderatorem grup oazowych w parafii Mariackiej w Szczecinku. Zabrał liczną trzódkę z parafii oraz spośród uczniów i przywiózł na rekolekcje. Wziął pod skrzydła także innych młodych diecezjan - na pierwszą turę zimowych oaz przybyło 63 dzieci ze Szczecinka, Bornego Sulinowa, Piły, okolic Wałcza, Rzeczycy, Białogardu, Koszalina. Część z nich to członkowie Oazy, scholi, ministranci. Są też tacy, dla których rekolekcje w Podczelu to pierwsze zetknięcie ze zorganizowaną formą duszpasterstwa.
Ogólnym tematem weekendu jest tytułowe "Mocne postanowienie". - Chodzi o wewnętrzne nastawienie dzieci do dobrych uczynków. Chcemy przekazać im, że warto sobie postanowić coś dobrego i do tego dążyć. Tutaj mogą poznać, co im w tym pomoże, jakie cechy będą im potrzebne, by wykonać to, co dobre - wyjaśnia ks. Andryszczak.
Ks. Dawid pokazuje dzieciom, że nie muszą polegać wyłącznie na własnych siłach. - W tym wszystkim ogromną pomocą jest Bóg, bo to On daje siły. Wracamy więc do źródła - do Eucharystii, jako umacniającego pokarmu oraz spowiedzi świętej. A po niej - do mocnego postanowienia poprawy.
Dzieciaki mogą być nieco zaskoczone, że stawia im się na rekolekcjach jakieś wymagania, tym bardziej że niektóre z nich przyznają, że tego u nich w domu nie ma. - Rodzice niekiedy wolą być przyjaciółmi dzieci i raczej pobłażają swoim pociechom. Jednak tutaj nie jest nam trudno przekonać dzieci do podejmowania wysiłku pracy nad sobą, bo one są bardzo otwarte na to, co nowe. Rozumieją to i czują, to widać na ich twarzach nawet podczas słuchania konferencji. Widać w nich chęć robienia czegoś dobrego - dzieli się spostrzeżeniami ks. Dawid.
To nie jest bez znaczenia nawet w tzw. dobrych rodzinach. - Dzieci potrzebują ćwiczyć swoją odwagę i duchową siłę, choćby po to, żeby potem w domu przełamać się do praktyk religijnych, np. do wczesnej pobudki, by pójść na Roraty lub pójścia na niedzielną Mszę św., gdy rodzice o tym nie pamiętają.
Konferencje dopełniają warsztaty. To praca indywidualna i grupowa. Dzieci razem uzupełniają planszę dotyczącą Ewangelii o paralityku. Wcześniej każdy sam musi wyłuskać i zapisać swoje słabe i mocne strony. Te mocne na szczęście zajmują na kartkach więcej miejsca. U chłopców to zazwyczaj sport, nauka, umiejętność modlenia się, co nie dziwi, bo część z nich to ministranci. Dziewczynki częściej dopisują talenty muzyczne lub kulinarne. A słabe strony? Najczęściej przedmioty ścisłe lub ogólnie - przykładanie się do nauki.
11-letnia Joasia Pawluś z parafii Mariackiej ze Szczecinka odkryła, że jej przydałby się odwaga. Nie, żeby Asia była tchórzliwa, ale były sytuacje, które ją nieco zbiły z tropu i nie miała tupetu, by nie bacząc na nic, pomóc komuś w miejscu publicznym. - Nie raz widziałam przewróconego na ulicy człowieka, ale bałam się podejść, by mu pomóc - powiedziała przyznając, że czasem nastolatki krępują się takich odruchów, zwłaszcza gdy widzą, że inni przechodnie nie garną się do pomocy. - Chciałabym być odważna w robieniu dobrych rzeczy.