Policja zatrzymała sprawców ataku na chodzącego po kolędzie księdza z Kołobrzegu. Ale ten napad ma także inne, nie mniej bulwersujące niż fizyczne wymiary.
Do zdarzenia doszło kilka dni temu. Chodzącego z wizytą duszpasterską księdza zaatakowało dwóch mężczyzn. Przewrócili duchownego na ziemię i usiłowali wyrwać mu saszetkę zawierającą datki wiernych. Zaalarmowani krzykiem ministranci, którzy towarzyszyli księdzu, wezwali policję. To spłoszyło sprawców napadu, którzy zbiegli bez łupu.
Nie uciekli daleko. Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu już tego samego wieczoru zatrzymali jednego z napastników. Wkrótce udało się ująć także drugiego. To 26- i 34-letni kołobrzeżanie. Obaj mężczyźni są dobrze znani policjantom, mają na swoim koncie kary za przestępstwa przeciwko mieniu. Teraz usłyszeli zarzuty próby dokonania rozboju za co grozi nawet 12 lat więzienia. Zastosowano wobec nich dozór policyjny.
Wierni parafii katedralnej, nie tylko zamieszkujący na osiedlu, na którym doszło do napadu na księdza, są zbulwersowani, ale niechętnie komentują całe zdarzenie.
- Pewnie liczyli na łatwy łup. To może spotkać każdego i w każdym wypadku jest okropne - mówi jedna z mieszkanek Kołobrzegu.
Z powodu medialnego szumu zajścia komentować nie chce ani poszkodowany wikariusz, ani proboszcz.
Jak zauważa ks. Wojciech Parfianowicz, rzecznik kurii biskupiej w Koszalinie, na szczęście do tego typu ataków dochodzi sporadycznie.
- Sprawa napadu na księdza jest zasmucająca. Nie chodzi tylko o to, że był to ksiądz, ale o to, że człowiek napadany jest na ulicy, pod okiem kamery i przy przejeżdżających obok pojazdach. Na szczęście tego typu przypadki zdarzają się raczej rzadko i mam nadzieję, że tak pozostanie. Kolęda to przede wszystkim pozytywne spotkania z ludźmi i tego typu jednostkowe przypadki, przy okazji kolędy, nie sprawią, że księża będą na nią chodzić uzbrojeni po zęby. Sensacyjny ton, jaki można było wyczuć w niektórych relacjach medialnych z tego wydarzenia był zupełnie niepotrzebny i świadczył, w mojej ocenie, raczej o chęci pogoni za newsem niż zajęcia się istotną społecznie sprawą - mówi ks. Parfianowicz.
Zdaniem rzecznika, w tej i w podobnych sytuacjach, można wręcz nieraz mówić o innych wymiarach "przemocy".
- Jeden z nich to właśnie ten medialny. Niestety, niektórzy chyba nie zauważają, że „zdobywanie” materiału przybiera nieraz formę kolejnego, bardzo nieprzyjemnego napadu. Np. upublicznienie w sieci i nie tylko, materiałów wideo z monitoringu, które pokazują całe zajście, a także zdjęcia księdza, uważam za coś więcej niż przekroczenie granic dobrego smaku. Kolejna forma napadu przybiera z kolei formę „hejtu” w internecie. Tak było także i w tym przypadku. Czytając niektóre wpisy można się zastanowić, czym różnią się ich autorzy od napastników z ulicy - dodaje rzecznik kurii.