To nie ręka człowieka pisze ikonę, ale Duch Święty. Dlatego najpierw proszą Go o pomoc. Potem zasłuchują się w słowa Pisma Świętego. Dopiero wówczas pochylają się nad deską.
Ile światła wewnątrz ikonopisa, tyle na desce. Ile pokoju w sercu, tyle pokoju podczas pisania ikony. To jest spotkanie z żywym Jezusem, to Jego szukamy tworząc – ciepły głos Ewy wprowadza w kolejne cztery godziny pracy.
Wejść pod farby
Żółta aureola, okalająca twarz Maryi, odcina się już na niebieskim tle ikony. Dla uczestników warsztatów to niemal półmetek zmagań. Tu, choć czas zajęć jest ograniczony, pośpiech nie jest wskazany. Postać Matki Bożej Błogosławionej Nadziei podpowiadają podlinniki. Wzorzec przekazywany przez wieki tylko pozornie ułatwia pracę adeptom ikonopisania. To nie jest prosta kolorowanka, w której wystarczy nie wyjść farbką za linię. 12 osób pieczołowicie ćwiczy odpowiednie ruchy rąk, które pomogą w namalowaniu oczu, nosa, ust…
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Odśwież stronę
Zaloguj się i czytaj nawet 10 tekstów za darmo.
Szczegóły znajdziesz TUTAJ.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się