Skąd pochodzą? Kiedy przyjadą? Jak ich podejmować i jak się dogadać z obcokrajowcami? Głównie o to pytały rodziny, które zdecydowały się ugościć w swoich domach pielgrzymów Światowych Dni Młodzieży.
Swoją gotowość do przyjęcia pod swój dach zagranicznej młodzieży zgłosiło w Koszalinie 138 rodzin.
- Już mamy zadeklarowanych 337 miejsc! To porządna nadwyżka, ale spokojnie, my zagospodarujemy wszystkich chętnych. Jeśli nie goście zza granicy, to także wolontariusze spoza Koszalina będą potrzebować noclegów - śmieje się Magdalena Szubstarska, diecezjalny koordynator ds. pielgrzymów przybywających na ŚDM.
Młodzi wybierający się na lipcowe spotkanie z papieżem w Krakowie, najpierw spędzą tydzień w wybranej przez siebie diecezji, poznając polską kulturę, historię, a przede wszystkim mieszkańców regionu. Chęć spędzenia tego czasu w Meriba, jak została nazwana diecezja koszalińsko-kołobrzeska, zadeklarowali pielgrzymi ze Szwajcarii, Niemiec, Nikaragui, Boliwii, Kolumbii i RPA.
- To są świetni młodzi ludzi, bardzo ciekawi Polski i naszej diecezji. Wiemy, bo odwiedziliśmy ich w Genewie i Dortmundzie. Nie dolecieliśmy do Nikaragui i Boliwii, ale kto wie, jest jeszcze trochę czasu - żartuje Magda.
- Ci pielgrzymi, u których byliśmy już się cieszą, żeby zobaczyć nasze morze. Ale są także ciekawi nas i naszej kultury - opowiada.
Ciekawi swoich gości są także ci, którzy zgłosili chęć przyjęcia pod swój dach pielgrzymów. Podczas pierwszego w Koszalinie spotkania organizacyjnego, mieli możliwość zadawania najbardziej nurtujących pytań i rozwiewania wątpliwości.
Najgorętszy jest problem: jak się dogadać?
- Mamy doświadczenie różnych wyjazdów zagranicznych i wiemy, że zawsze można się dogadać… sercem. Nie zapomnę wyjazdu na Węgry i gościny u rodziny, która zupełnie nie potrafiła posługiwać się językiem angielskim. Było to wyzwanie - z językiem obcym może był problem, ale z komunikacją już nie. Życzliwość, serdeczność, gościnność i otwartość na drugiego człowieka mogą zdziałać cuda - uspokaja przyszłych gospodarzy ks. Andrzej Zaniewski, diecezjalny koordynator ŚDM.
Jeśli by to zawiodło, zawsze swoją pomocą służyć będzie sztab wolontariuszy z grup językowych.
- Zaczynają właśnie intensywne kursy językowe: hiszpańskiego, angielskiego i niemieckiego i nie mam wątpliwości, że za dwa miesiące będą doskonale przygotowani. Szykujemy też mini-rozmówki zawierające podstawowe zwroty - dodaje Magda.
Ania Flens nie ma wątpliwości, że „język serca” sprawdza się w stu procentach. Przetestowała go podczas ŚDM w Hiszpanii.
- Znałam tylko podstawowe słowa po hiszpańsku, ale i tak dogadywaliśmy się bezproblemowo. Porozumiewaliśmy się po angielsku, a czego nie dało się powiedzieć słowami, dopowiadały gesty - śmieje się młoda koszalinianka.
Mając te doświadczenia w pamięci zgłosiła swoją gotowość do ugoszczenia obcokrajowców u siebie. - Sama zostałam wspaniale ugoszczona przez hiszpańską rodzinę. Chciałabym się odwdzięczyć za to, czego doświadczyłam. A także pochwalić się tym, co my tu mamy, pokazać nasze okolice, zaprezentować polską gościnność i przy okazji samej skorzystać z nowej znajomości i okazji do świetnej zabawy - wyjaśnia swoje motywy.
Zgłaszając się do bazy, zaznaczyła, że wolałaby ugościć kogoś z Europy.
- Szwajcaria czy Niemcy są jednak bliżej niż Nikaragua, co daje możliwość łatwiejszego podtrzymania kontaktu, gdy pielgrzymi wrócą do siebie – mówi Ania.
Andrzej Rzedzicki z kolei liczy, że trafi do niego ktoś z Ameryki Południowej.
- Tam jeszcze nie byłem, a fajnie jest spotkać kogoś nowego, zetknąć się z nową kulturą. To jeden z powodów, dla których się zdecydowaliśmy przyjąć pielgrzymów. Inny to taki, że chcemy mieć w ten sposób swój mały udział w tym wydarzeniu, jakim są Światowe Dni Młodzieży - wyjaśnia.
Razem z żoną zadeklarowali gotowość przyjęcia 6 osób! Ale nie wykluczają, że może być ich więcej. - Mamy dom, mamy miejsce, więc nie widzę powodów, żeby nie ugościć pielgrzymów - mówi krótko.
Pielgrzymi przyjadą do nas 20 lipca. 300 osób spędzi Dni w Diecezji w Koszalinie, 100 w Słupsku i 50 w Pile.