W Skrzatuszu odbył się Diecezjalny Dzień Ministranta. Uczestniczyło w nim kilkaset osób.
Mury sanktuarium Matki Bożej Bolesnej z ledwością pomieściły chłopców i nieliczne dziewczęta, których łączy jedno: eucharystyczny ołtarz. Organizatorzy podają, że młodych pielgrzymów było siedmiuset. Do wielogodzinnego świętowania rozgrzali ich raperzy z zespołu "RYMcerze".
Celem spotkania było ukazanie Eucharystii jako jedynego skarbu. Dialog z ministrantami podjął na ten temat ks. Wojciech Wójtowicz, rektor koszalińskiego WSD. Zanim zaczął im wyjaśniać, jak wielkiej tajemnicy służą w swoich kościołach, złożył świadectwo własnego powołania do kapłaństwa. Przywołał także przykład żyjącej jedynie pokarmem eucharystycznym mistyczki Marty Robin, a także współczesnych - swoich znajomych - którym w konsekrowanej Hostii dane było ujrzeć Jezusa. Z troską o tak bliskie spotkania z Bogiem, ks. Wójtowicz pytał: - A wy jak przygotowujecie się do Mszy św.? Pan Jezus chce, by każdy z was przed Eucharystią otworzył oczy serca i z miłością szukał Go na ołtarzu.
Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu bp Edward Dajczak poprowadził ministrantów w kierunku oddania się w Boskie ręce Zbawiciela. W eucharystycznej homilii podał im za przykład Maryję, która po zwiastowaniu, czyli przyjęciu Jezusa, natychmiast pobiegła do Elżbiety. Biskup pokazał młodym pielgrzymom, że ich młody wiek może być okolicznością, w której działa Bóg. Ukazał też związek pomiędzy pobożną służbą przy ołtarzu, a wydarzeniami poza kościołem, które powinny być kontynuacją spotkania z Bogiem. - Czyż to nie jest szczęście, że z tego powodu, iż jesteście ministrantami, częściej karmicie się Jezusem? Potrafiliście kiedyś powiedzieć Jezusowi: "dziękuję"? To jest dzisiaj lekcja w sanktuarium: przepełnieni Jezusem macie szansę spełnić coś dobrego - zachęcał bp Dajczak.
Te szansę dostrzega 15-letni Michał Kałuża z słupskiej parafii pw. św. M. Kolbego. Choć nie uważa, by ministranci byli ulepieni z lepszej gliny, a bywają wśród nich, jak mówi, i urwisy, widzi, że sam, odmiennie od innych rówieśników, nie stroni od uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii ani od codziennej modlitwy.
- Formacja ministrancka nie tylko uczy zachowania podczas liturgii, ale i zrozumienia, w czym się uczestniczy. Nie wszystko od razu musi być dla nich jasne, dlatego trzeba im pomagać rozumieć to na ich poziomie, przekazywać odpowiednim językiem - powiedział ks. Przemysław Gracek z parafii Narodzenia NMP w Szczecinku, który przywiózł do Skrzatusza 12 ministrantów.
Ciepła aura sprzyjała temu, by posiłek pod gołym niebem stał się okazją do rozmów w grupach oraz nabrania sił przed sportową rywalizacją. Jedni podjęli ją indywidualnie - na torze przeszkód ustawionym przez Straż Pożarną, inni - w mini-turnieju footbolowym.