Ojciec Daniel Ange, francuski benedyktyn, przybył do Koszalina. Jego duchowymi uczniami stali się księża diecezjalni.
Rekolekcje kapłańskie, które odbyły się 9 maja, prowadzone w WSD przez Daniela Ange rozpoczęła grupa ok. 200 proboszczów, dwa dni później – ok. 110 wikariuszy. O. Ange poprowadził ich na duchową pielgrzymkę przez kolejne etapy kapłańskiego życia. – Chciałbym rozpocząć od odwołania się do pięciu zesłań Ducha Świętego w naszym życiu – powiedział, wymieniając jako pierwszą pięćdziesiątnicę poczęcia, a następnie chrztu, powołania, święceń kapłańskich i osobistej Paschy, czyli przejścia z tego świata do nieba.
Światłość i radość
Mówiąc o pięćdziesiątnicy poczęcia, o. Daniel Ange objaśniał aspekt nieśmiertelności. – Ponieważ nieśmiertelność nie jest przekazywana genetycznie, więc potrzeba było, by początek naszego istnienia był zesłaniem Ducha Świętego. To Ojciec wlał we mnie swego Ducha, poprzez serce swojego Syna, abym kiedyś stał się całkowicie do Niego podobny – wyjaśniał, ukazując przy tym tajemnicę stworzenia jako totalną nowość i niepowtarzalność. – O. Ange mówiąc o świetle, ma w sobie tę światłość – zauważa ks. Radosław Suchorab, moderator roku propedeutycznego w Szczecinku. – Mówiąc o radości, ma w sobie tę radość. Kiedy mówi o relacji z Ojcem, widać, że sam nią żyje. A modlitwa Jezusowa, którą nam proponuje, to jego modlitwa serca. Jego ubóstwo, radość, światło, które w sobie nosi, są największym przesłaniem tych rekolekcji. Benedyktyn proponował kapłanom, aby wracali pamięcią do ważnych chwil swojego życia. Opowiedział o jednej z nich – zapamiętanej z drobnymi szczegółami – w której usłyszał głos wołający go na kapłańską drogę. To świadectwo przywołało podobne wspomnienia u ks. Grzegorza Fąsa, proboszcza parafii św. Floriana w Postominie. – Przypominam sobie godzinę powołania, słoneczną pogodę i to, że Pan Bóg posłużył się chłopakiem na simsonie, aby mi powiedzieć: „Paś owce moje”. Chociaż chłopak rzucił to żartobliwie, ponieważ widział mnie pasącego krowy i owce, ja odebrałem to bardzo poważnie. Byłem w ósmej klasie i intensywnie zastanawiałem się, w jakim kierunku dalej się kształcić. Potem potrzebowałem jeszcze 4 lat na przetworzenie tej wiadomości – powiedział ks. Fąs. Żałuje, że rekolekcje kapłańskie nie trwają dłużej. – To dla mnie czas rachunku sumienia, spowiedzi. I przemyśleń. Mocno przemówiła do mnie nauka o śmierci, o tym, że nikt nam jej nie odbierze. Podpatruję też, jak o. Ange korzysta ze swoich doświadczeń, żeby przedstawić poruszane tematy.
Proste i trudne
Rekolekcjonista w przekazie tajemnic wiary posługiwał się ikonami, m.in. ikoną Trójcy Świętej Rublowa. Nawiązywał do nauk współczesnych teologów i filozofów, m.in. Jana Pawła II, Benedykta XVI oraz kard. Stefana Wyszyńskiego. Mówił o macierzyństwie Maryi i ojcostwie Boga. – Wiele osób dzisiaj nie jest już zdolnych powiedzieć do Boga „Abba”, mój kochany Tatusiu, ponieważ nie poznali nikogo na ziemi, kto objawiłby im ojcostwo Boga. Ich ojcowie nie byli sakramentem, czyli znakiem widzialnym Bożego ojcostwa – mówił o. Ange, dodając, że wyrazicielem tej ludzkiej beznadziei, pytań rzucanych rozpaczliwie niebu, stał się na krzyżu sam Jezus. – I nagle także ja mogę na nowo powiedzieć: „Ojcze, w Twe ręce oddaję ducha mego”. Jestem znowu jak małe dziecko. Jako sposób trwania w tym synostwie, w szczęściu z daru życia, duchowny zaproponował prosty sposób modlitwy: kontemplację dwóch słów „Jezu – Ojcze”. – Jak żyć relacją z Trójcą Świętą? – ks. Suchorab po wysłuchaniu francuskiego mnicha wciąż woli zadawać to pytanie, niż na nie odpowiadać. – O tej relacji słyszymy ostatnio w czytaniach z Ewangelii św. Jana. To bardzo trudne teksty. Ale to, co jest najtrudniejsze, jest jednocześnie bardzo proste. Życie relacją z Trójcą Świętą jest dla nas nieustannym wyzwaniem. Bo nie chcemy, żeby to pozostało tylko dogmatem. Chcemy wiedzieć konkretnie, jak wchodzić w więź Ojca, Syna i Ducha Świętego, jak zwracać się do Boga, jak żyć tym na co dzień.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się