Jak zawsze kolorowo, tanecznie i śpiewająco Kaszubi świętowali w Słupsku, dzieląc się swoją kulturą.
Na Dzień Kaszubski do Szkoły Podstawowej nr 2 zjechali się z rozmaitych stron Pomorza, żeby pokazać to, co mają najcenniejszego: tradycję i kulturę.
Zespoły „Jantar” z Motarzyna, „Małe Gochy” z Lipnicy, „Lãbòrsczé słunuszka” z Lęborka i „Perlë” ze Słupska na scenie zaprezentowały kaszubskie tańce i piosenki. Licealiści z Kaszubskiego Liceum Ogólnokształcącego z Brus opowiedzieli w montażu słowno-muzycznym o bp. Konstantnie Dominiku, pierwszym biskupie Kaszubie, a Teatr Krajeński zaprezentował krajeńską kulturę.
Na specjalnie przygotowanych stoiskach znalazły się kaszubskie rękodzieła: hafciarek z Helu i ze Słupska oraz wyroby ceramiczne wykonane przez uczniów języka kaszubskiego z SP 2 oraz literatura regionalna z Instytutu Kaszubskiego i Wydawnictwa Region i Informacji Turystycznej ze Słupska. Nie zbrakło także przysmaków kuchni regionalnej ani tabaki.
- Chodzi nam o to, żeby pokazać, że nasza kultura jest żywa, cały czas się rozwija, jest obecna - w tych ludziach: tych, którzy na scenie tańczą i śpiewają, tych, którzy zajmują się rękodziełem, którzy piszą, recytują, siedzą na krzesełkach i się uśmiechają - także po kaszubsku - mówi Karolina Keler, główna inicjatorka przedsięwzięcia. Wiceprezes słupskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego miłością do Kaszub udaje się zarazić nie tylko tych, którzy mają kaszubski rodowód.
- Jestem dumna, że w mieście, z którym jestem związana, a w którym styka się tak wiele kultur, możemy świętować też kaszubskość. To coś, co noszę bardzo głęboko w sercu, co wyniosłam z domu i jest na tyle silne, że mogłam to wszystko przenieść do nowego miejsca. A jeśli udaje się zaprosić do przygotowania Dnia Kaszubskiego trzydzieści osób bez kaszubskich korzeni, to cieszyć się można podwójnie, bo to znaczy, że udaje nam się tym bakcylem zarażać - cieszy się pani Karolina.
Z niemałą dumą spogląda też na swoich uczniów z SP 2. Blisko 80 dzieci uczy się tu języka kaszubskiego. Uczą się go również ich starsi koledzy w słupskim Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych przy ul. Przemysłowej 100. Nie wszyscy mają kaszubskie korzenie. Jak mówią, po prostu chcą lepiej poznawać pomorską kulturę.
- Kaszubów w Słupsku mieszka ok. 5 tys. Jeśli doliczy się Kaszubów z małżeństw mieszanych, będzie z 15 tysięcy. Może nie widać tego na co dzień, na pierwszy rzut oka, ale my tu jesteśmy - mówi Jan Dobrzyń, prezes słupskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego.
- Wiele osób nie zna języka, młodsze pokolenia nawet się z nim już nie stykały, przepadła spuścizna dziadków, zapomniano zwyczajów i tradycji. Był taki okres w PRL-u, że na Kaszubów była nagonka. Tępiono język, tępiono kulturę, obrzucano najgorszymi wyzwiskami. Sam to przeżyłem. Dzisiaj z kolei żyje się tak szybko, że to, czego nie udało się przechować w rodzinach, odeszło razem ze starszymi pokoleniami i co innego jest ważne - przyznaje, ale zarazem zauważa, że kaszubskość staje się coraz popularniejsza.
- Mamy się czym pochwalić, więc się chwalmy. Zobaczmy u sąsiadów w Niemczech: w każdym landzie inna kultura, inna kapela, inne stroje i tym bogactwem kulturowym się Niemcy szczycą. Dobrze, że i u nas idzie ku dobremu, a kaszubszczyzna zamiast lekceważenia budzi zainteresowanie - mówi.
Co znaczy być Kaszubą? - Mieć tę swoja małą ojczyznę mocno zakotwiczoną w sercu, być z niej dumnym, żyć w niej, z nią i dla niej - uważa Karolina Keler.
Jak dodaje, Kaszubia to nie skansen, to nie cepelia. - Ci ludzie: mali i duzi, są żywymi dowodami na to, że kaszubszczyzna w Słupsku jest i że jesteśmy z niej dumni. Chcemy się nią dzielić z innymi, pokazywać, jaka jest piękna nasza kultura, jak ciekawa historia i jak to nas kształtuje - przyznaje.
Uroczystości w SP 2 były kulminacją kaszubskiego świętowania w Słupsku. Tydzień wcześniej Dzień Kaszubski odbył się w Akademii Pomorskiej, zaś dwa dni temu gimnazjaliści walczyli o tytuł mistrza kuchni podczas Finału Regionalnego Konkursu Kulinarnego wg tradycji kaszubskiej.