Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Spływ na bele czym

Słupscy żacy postanowili odstresować się przed sesją. Skonstruowali pojazdy pływające i rzucili je na wodę. Stanęli u sterów i… zatonęli.

Nie wszyscy jednak i nie każdy tak szybko jak Marysia Dąbrowska, która w przebraniu Obelixa postanowiła zmierzyć się z niezbyt rwącą Słupią. – Okropnie zmarzłam – powiedziała, taszcząc z powrotem, już nabrzeżem, swoją niewielką butelkowo-styropianową jednostkę pływającą oraz wiosło z rurki prysznicowej i dwóch szufelek. – Gdyby woda nie była tak zimna, dopłynęłabym do mety. Z Marysią nie zgadza się Karol Zechciał, student geografii. – Ciepło mi było – stwierdza, opowiadając o tym, jak na starcie wpadł do wody. Przy dopingu zebranej na brzegu młodzieży dzielnie dotrwał do końca 100-metrowej trasy. Błyskawicznie zmienił scenariusz, przełożył wywrotny katamaran dnem do góry i użył go jako deski do pływania.

Ok. 150 uczestników parady studenckiej, która w południe 18 maja przemierzyła ulice Słupska, dotarło nad brzeg Słupi przy moście Zamkowym. Drużyny przebrane za bohaterów filmów i opowieści wsiadały kolejno na rzucone na rzekę pontony, dmuchane koła, a głównie plastikowe butelki, karton i styropian połączone w jedną całość. Nikt z widzów nie ukrywał, że atrakcją „Spływu na bele czym” jest ujrzenie niepowodzenia uczestników. Tych nielicznych, którzy zbliżali się do mety w suchych ubraniach, widzowie upraszali krzykami o wywrotkę. Dla bezpieczeństwa na mecie i wzdłuż brzegu czuwali ratownicy WOPR i strażacy. – To krótki odcinek do pokonania, rzeka tu nie jest głęboka. A w kamizelce ratunkowej nikt pod wodę nie pójdzie – powiedział Mariusz Ragan z WOPR. W marcu na jednym ze spotkań duszpasterstwa akademickiego odbyła się burza mózgów. Studenci stwierdzili, że powinni włączyć się w majowe juwenalia. – Zastanawialiśmy się, jak zaangażować się w życie społeczne, bo wcześniej było tego zbyt mało – przyznał ks. Łukasz Bikun, duszpasterz akademicki. – Zdecydowaliśmy, by każdego roku robić dwie duże akcje, jedną wiosenną dla studentów, drugą, wczesną zimą, dla ludzi w potrzebie. Pomysł spływu Słupią to również sposób na nawiązanie współpracy ze Słupską Akademią Pomorską. I integrację. Wiele lat temu podobne spływy, organizowane przez samorząd studencki, były tradycją słupskich żaków. Na wznowienie tej idei przez duszpasterstwo prof. Roman Drozd, rektor uczelni, zareagował pozytywnie. Ufundował nagrodę dla zwycięzcy – weekend w domu wypoczynkowym nad morzem. Osobiście śledził walkę ze Słupią 7 drużyn. Nagrodę przyznał „Dzikim wężom”. Za to najszybszy okazał się Malaszka Team. Wszyscy otrzymali pamiątkowe medale. – Podoba mi się taka studencka aktywność – chwali inicjatywę Marysia-Obelix, przekonana, że taka zabawa studentów nie ogłupia. – Przeciwnie, to daje wytchnienie. Zaraz zaczyna się sesja, a w ten sposób naprawdę można odpocząć przed tym całym szaleństwem, które czeka nas podczas egzaminów.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy