W tych sportowych zmaganiach wyniki i nagrody mają mniejsze znaczenie. Najważniejsze jest przekroczenie linii mety i odebranie medalu z wizerunkiem św. Jana Pawła II. To dla niego ruszają na start uczestnicy karlińskiego biegu.
W tym roku w rekordowej obsadzie - i to zarówno podczas biegu głównego, jak i przedpołudniowych biegów integracyjnych dzieci i młodzieży. Łącznie na różnych dystansach pobiegło tysiąc osób.
Dla wielu z nich mniejsze znaczenie mają wyniki i nagrody, większe - przeżycie duchowe. Bo to bieg, który upamiętnia wizytę św. Jana Pawła II w Koszalinie. Najpierw był dziękczynieniem, potem prośbą o wyniesienie na ołtarze. Teraz biegacze przyznają, że święty papież pomaga im nie tylko na trasie biegu.
Irena Katzban złapała bakcyla biegania w Karlinie. - Spodobał mi się ten bieg, chociaż rok temu zmokłam i zmarzłam okropnie - śmieje się biegaczka z Piły. Tak jak w ubiegłym roku zanim stanęła na linii startu, najpierw przyklęknęła przed figurą Matki Bożej Królowej Świata, która króluje na domacyńskim wzgórzu. - Maryja nigdy nie zawodzi. Pomaga dobiec do celu - mówi Irena. Przywiozła ze sobą też koleżankę.
- Bardzo lubię takie połączenia: wyzwanie fizyczne i duchowe. Coś dla ciała, coś dla ducha. W tym roku tak się złożyło, że ze względu na kontuzję nie pobiegłam w Biegu Papieskim w Skrzatuszu. Ale za to Pan Bóg mnie tutaj przyprowadził. Nawet nie wiedziałam, że mamy w diecezji takie piękne miejsce! - cieszy się Karolina Statkiewicz. Na biegu, któremu patronuje św. Jan Paweł II, nie mogło jej zabraknąć.
- Papieżowi zawdzięczam bardzo dużo. Nawet to, że znalazłam pracę! „Stukam” do niego często z prośbą o wstawiennictwo i pomoc - przyznaje.
Zanim wystartowali, niektórzy z biegaczy uczestniczyli we Mszy św., którą sprawował dla nich bp Krzysztof Włodarczyk.Z karlińskim Biegiem Papieskim związany jest od lat. Niejednokrotnie dopingował biegaczy i gratulował im na mecie. Tym razem po raz pierwszy, w nowej roli, modlił się razem z nimi i błogosławił na dobry start.
Podczas modlitwy wspominano nieżyjącego pomysłodawcę Biegu Papieskiego, Józefa Niekrasza, który zainicjował tę formę upamiętnienia wizyty papieża na ziemi koszalińskiej, a także innych zmarłych, związanych z miejscem startu biegu: Stefana Masternaka, inicjatora tego, by na domacyńskim wzgórzu stanęła figura Matki Bożej Królowej Świata, i zmarłego w ubiegłym miesiącu Eduardo Castrillo, rzeźbiarzw, który ją wykonał. Statua ta jest darem narodu filipińskiego dla Polaków w podzięce za papieża Jana Pawła II.
- Biegaczom pozostaje życzyć, żeby wszyscy wygrali. Z tym pewnie będzie trudno, bo wystartują wszyscy razem, ale z dobiegnięciem do mety już jest trudniej. Ale chodzi również o zwycięstwo duchowe. A jeśli uda się wygrać i na mecie, to też będzie świetnie. Przede wszystkim chodzi o satysfakcję i radość, że dobiegło się do celu - mówił do uczestników biegu bp Włodarczyk. - Będziemy was wspierać modlitwą - zapewniał, zanim dał sygnał pistoletem startowym.
Na mecie 15-kilometrowej trasy na karlińskim stadionie zameldowało się 281 biegaczy! Wśród nich także ci na specjalnych wózkach, z protezami nóg, a nawet z nogą w szynie po kontuzji. Albo z imponującą metryką, jak Marian Bartnik, rocznik 1931!
Pierwszy na mecie pojawił się Mykola Iukhymchuk z czasem 48:26, za nim Sergii Okseniuk i Iurii Gratysak. Wśród pań najszybsza była Natalia Bartak.