Alumnowi Rafałowi Dreslerowi z parafii Miłosierdzia Bożego w Kołobrzegu bp Krzysztof Zadarko udzielił święceń diakonatu.
Uroczystość była zarazem zakończeniem roku akademickiego w koszalińskim Wyższym Seminarium Duchownym. Znaczące i skłaniające do refleksji było, że w tym roku tylko jeden z alumnów dostąpił zaszczytu święceń diakonatu. Ks. Wojciech Wójtowicz, rektor WSD, tym usilniej szuka sprzymierzeńców w walce duchowej o powołania kapłańskie. Na początku uroczystej Mszy św. w kaplicy seminaryjnej prosił o tę pomoc grupę matek szensztackich, które w ramach swoich rekolekcji przybyły na uroczystość.
W homilii bp Zadarko pytał alumna Rafała o miłość do Jezusa, albowiem wg biskupa jedynie ona może wytłumaczyć to, co Jezus już od dawna czynił w jego duszy. - Są różne definicja kapłaństwa, diakonatu. Najczęściej opisuje się je przez pryzmat funkcji. Ale zanim będziemy mówić o funkcjach, zadaniach, celach, dekretach, najpierw, jak mówi Ewangelia, trzeba otworzyć swoje serce na objawienie, które pochodzi od samego Boga - powiedział biskup Zadarko.
- Jesteś tą częścią Kościoła, która ma pokazywać ludziom, że jest on przede wszystkim tajemnicą, której nie pokonają bramy piekielne - mówił biskup nawiązując do mocy słowa Bożego, które daje o sobie znać i zaskakuje czy to przez intelektualne studium czy przez medytację. - Jak bardzo potrzeba nam dzisiaj diakonatu, czyli tego rysu Kościoła, którym mają się charakteryzować wszyscy bez wyjątku: ci w kapłaństwie hierarchicznym i ci, zanurzeni w Chrystusie przez chrzest, poszukujący odpowiedzi na pytanie, kim jest chrześcijanin we współczesnym świecie.
- Gdzie są słudzy we współczesnym Kościele, gdzie są diakoni? - pytał na koniec homilii biskup Zadarko, przestrzegając, by nie zrzucać tego zadania na kościelny wolontariat, Caritas. - Papież Franciszek uczynił ze służby, z diakonatu, leitmotiv swojej posługi. Do tego stopnia, że Rok Miłosierdzia jest nieustannym odkrywaniem tych wszystkich przestrzeni, które wołają nie tyle o instytucję Kościoła czy sakrament, ale to wszystko, co je uprzedza, czyli o postawę służby.
Andrzej Dresler, ojciec diakona Rafała, był gotowy na ten dzień od kilku lat - jego syn już w pierwszej klasie liceum rozpoznał swoje powołanie. Dla pana Andrzeja, wieloletniego ministranta oraz kogoś, kto sam w młodości zapytany, czy kapłaństwo nie jest dla niego, odpowiedział, że nie jest na to gotowy, decyzja syna była miodem na serce.
Według pana Andrzeja święcenia diakonatu syna to także święto wszystkich, którzy go wspierali - czy to modlitwą i troską jak rodzina, a szczególnie babcie, czy kapłańskim wsparciem jak proboszcz z rodzimej parafii ks. Leszek Karpiuk. - Panu Bogu, ale także im wszystkim należy się wielkie podziękowanie - powiedział.