Doroczny festyn na rzecz hospicjum po raz czwarty zagościł na darłowskim rynku.
Darłowianie i letnicy już się przyzwyczaili, że w jedno z letnich niedzielnych popołudni można dobrze zjeść i wypocząć, a zarazem finansowo wesprzeć chlubę Darłowa – hospicjum Caritas im. Bp. Czesława Domina. Toteż przybywają licznie. W cieniu namiotów ze smakołykami czekają na nich wolontariusze.
Działalność na rzecz hospicjum rozwija się m.in. dzięki Joannie Klimowicz i Danucie Woźniak, które – przy wsparciu kolejnych dyrektorów hospicjum – od dekady organizują duże imprezy charytatywne: zimowe bale i letnie festyny. Od lat myślały o założeniu fundacji charytatywnej, do sfinalizowania marzeń zmobilizował je Rok Miłosierdzia. Do współpracy zaprosiły kilka osób.
Fundacja "Morze Miłości" zawiązała się 4 lipca i postawiła przed sobą kilka celów. Prócz jak dotąd wspierania hospicjum, ma zamiar dbać o 3 darłowskie parafie: pozyskiwać środki na remont świątyń oraz na działania grup parafialnych czy wyjazdy młodzieży.
Fundacja będzie wspierać także dzieci z rodzin niepełnych lub dysfunkcyjnych oraz osoby niepełnosprawne, chore lub potrzebujące pomocy z Darłowa i okolic. Jest jeszcze piąty cel, który przez ostatnie lata nie doczekał się realizacji w powiecie, a fundacja chce to zmienić. Chodzi o pochówki dzieci utraconych.
– Zależy nam, by w Darłowie stanął pomnik dziecka utraconego. Rodzice po stracie nienarodzonego dziecka potrzebują takiego realnego miejsca, w którym mogliby przeżywać swój ból – wyjaśniła J. Klimowicz zaznaczając, że zna osoby, które taki problem dotknął. – Wiele miast już ma takie miejsca, teraz czas na nas. Zanim więc zaczniemy zbierać środki czeka nas cała kampania informacyjna na ten temat. Niewiele matek nie wie np. o tym, że przysługuje im prawo do pochówku dziecka. Kwestię budowy pomnika zamierzamy podjąć, gdy tylko zakończymy sprawy związane z festynem, czyli szybko.
– Fundacja Morze Miłości zaprosiła do współpracy społeczność Darłowa, m.in. stowarzyszenie emerytów, ośrodek kultury, urząd miasta, port – wyjaśnia ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor hospicjum. – Organizacje nie tylko zapewniły fundusze lub dary rzeczowe na festyn, ale zmobilizowały swoich pracowników, wolontariuszy. Trudno zliczyć, ile osób tę imprezę przygotowywało.