Borne Sulinowo przez dziesięciolecia miało być miastem bez Boga. Dla ministrantów z diecezji było miejscem rekolekcji z pomysłem.
Ponad pół setki ministrantów młodszych spędziło 9 dni w Bornem Sulinowie. Miasto, które przez dziesięciolecia stanowiło bazy wojskowe najpierw dla żołnierzy niemieckich, potem czerwonoarmistów, dla ministrantów stało się doskonałym miejscem modlitwy i zabawy. Chłopcy mogli wziąć udział w Zjeździe Pojazdów Militarnych, poznać ciekawą historię miasta oraz podziwiać piękno przyrody Pojezierza Drawskiego.
Poza zabawą nie zabrakło, oczywiście, modlitwy i formacji liturgicznej. Każdy dzień był poświęcony jednemu elementowi z sakramentu chrztu świętego, który był szczegółowo wyjaśniany.
- To fajny czas! Dowiedziałem się, że namaszczenie olejem podczas chrztu to stary znak, przez który wybierano kogoś na króla. Przez ten znak my też staliśmy się dziećmi Króla! - cieszy się Tomek z Koszalina.
Ministrantów odwiedził także bp Edward Dajczak, który sprawował dla nich Mszę św. w miejscowym klasztorze karmelitańskim.
Rekolekcje zakończyła nocna Droga Krzyżowa przy opuszczonych budynkach wojskowych.