Na pamiątkę największego kataklizmu w dziejach miasta, darłowianie po raz kolejny przeszli w procesji dziękczynno-błagalnej.
Była to największa powódź w dziejach miasta. Kataklizm wydarzył się 16 września 1497 roku. Używając współczesnego języka, niektórzy mówią wręcz o bałtyckim tsunami. Wielka fala, zwana też "Niedźwiedziem morskim" spowodowała wtedy ogromne zniszczenia.
Dzięki relacji kartuskiego mnicha z darłowskiego klasztoru wiadomo, że żywioł pochłonął wiele domów, pozabijał zwierzęta oraz ludzi. Kilka statków zostało wyrzuconych na ląd tak, że znalazły się w okolicach kościoła pw. św. Gertrudy, a nawet oddalonego o kilka kilometrów Żukowa Morskiego.
Jak mówią kroniki, pleban i burmistrz, postanowili wtedy co roku odbywać procesję modlitewną wokół miasta, aby prosić Boga o łaski dla jego mieszkańców. Burmistrz miał fundować na tę okazję specjalną świecę, a także rozdzielać jałmużnę.
Tradycję przywrócono w roku 1991, dzięki staraniom o. Janusza Jędryszka, ówczesnego proboszcza darłowskiej parafii Mariackiej.
14 września 2016 roku procesja przeszła ulicami Darłowa po raz kolejny. Wyruszyła po nieszporach w kościele Mariackim, a zakończyła się w Mszą św. w kościele pw. św. Gertrudy. Uroczystościom przewodniczył ks. Łukasz Gąsiorowski, dyrektor wydziału duszpasterskiego kurii biskupiej.
Również tym razem w modlitewnym orszaku szło wielu mieszkańców miasta na czele z kapłanami oraz burmistrzem. Arkadiusz Klimowicz, zgodnie z tradycją, niósł ufundowaną przez siebie świecę. Przedstawiciele ratusza, jako znak jałmużny, nieśli w koszach specjalnie wypieczone na tę okazję ciasteczka, którymi częstowali uczestników wydarzenia. Kolorytu procesji dodawali rycerze w strojach z epoki z grupy rekonstrukcyjnej ze Słupska. Byli także przedstawiciele szkół, a wśród nich, ubrani w charakterystyczne mundury, uczniowie Zespołu Szkół Morskich.
Proboszcz darłowskiej parafii Mariackiej, o. Wiesław Przybysz, zwraca uwagę, że procesja jest nie tylko upamiętnieniem tragicznego tsunami sprzed lat. - Chcemy prosić Boga, aby uchronił nas przed duchowym tsunami, tzn. przed zalewem tego wszystkiego, co zagraża świętości, pięknemu życiu rodzinnemu, wierze. Chodzi o fale rozwiązłości, źle rozumianej wolności, alkoholizmu, demoralizacji, obojętności - mówi franciszkanin.
Co do samego tragicznego wydarzenia z roku 1497, do dzisiaj nie są znane jego przyczyny. Ich badaniem zajmuje się m.in. dr Andrzej Piotrowski ze szczecińskiego Zakładu Regionalnego Geologii Pomorza Państwowego Instytutu Geologicznego.
Jedną z hipotez jest trzęsienie ziemi spowodowane wybuchem złóż metanu znajdujących się pod dnem Bałtyku. Pojawiła się też teoria o tzw. meteotsunami. Jest to zjawisko bardzo rzadkie, do którego dochodzi, gdy ośrodek wysokiego ciśnienia znajduje się blisko ośrodka niskiego ciśnienia. Wtedy ich przemieszczanie się nad morzem wywołuje napęd fali, który może skutkować tsunami.
Kataklizmy na skalę tego z końca XV wieku w Darłowie są na Bałtyku raczej rzadkością. Historia wspomina np. potężną morską powódź w Łebie w roku 1558. Podobny do darłowskiego kataklizm wydarzył się także w Trzebiatowie w roku 1757. Również wtedy wielka fala zalała ogromny obszar nadmorski, powodując zniszczenia i śmierć wielu ludzi.
Bardzo często przy okazji wspominania darłowskiego tsunami z roku 1497, padają pytania o możliwość podobnego zdarzenia w naszych czasach. Jedno jest pewne - trzęsienia ziemi w rejonie morza Bałtyckiego zdarzają się.
Wystarczy wspomnieć zdarzenie z 21 września 2004 roku, kiedy to ziemia zatrzęsła się niedaleko Kaliningradu. Drgania odczuli mieszkańcy Gdyni, Suwałk, czy Olsztyna, gdzie zauważono pęknięcia na budynkach.16 grudnia 2008 dość silne trzęsienie ziemi zanotowano między Malmo a Ystad w Szwecji. Wstrząsy miały siłę 4,7 st. w skali Richtera i odczuwalne były m.in. w Koszalinie, Słupsku, czy Sławnie.
Jeśli chodzi o samo dno Bałtyku, zatrzęsło się ono np. 18 kwietnia 2009 roku. U ujścia Zatoki Fińskiej do Zatoki Botnickiej zarejestrowano cztery dość słabe wstrząsy dochodzące do 2,2 stopni w skali Richtera. Nieco silniej (prawie 4 stopnie) dno Bałtyku zatrzęsło się 26 maja 2009 roku. Epicentrum znajdowało się 69 km na północ od Ustki i 123 km na północny zachód od Gdyni.