W koszalińskim Zakładzie Karnym 50 osadzonych spożyło wieczerzę wigilijną z bp Dajczakiem i zaproszonymi gośćmi.
Więźniowie jasełkami powitali gości przybyłych na świąteczne spotkanie. Co roku wystawiają historię narodzin Jezusa, lecz tegoroczną opowieść starali się nieco uwspółcześnić.
- Chcieliśmy, żeby było to coś współczesnego, dlatego w jasełkach występują nie tylko tradycyjne postacie, ale też punk i skin - powiedział Łukasz Purtak z Piły, przebywający tu od 10 miesięcy. Jest jednym z 14 osadzonych, którzy kontynuują tradycję zakładu, by na Boże Narodzenie wystawiać jasełka. Wsparły ich w tym osoby z Domu Miłosierdzia Bożego oraz członkowie Bractwa Więziennego.
- Ważne jest, że zrobiliśmy to razem, miła jest taka współpraca w grupie. Dzięki tym przygotowaniom, mimo tego, że jesteśmy w więzieniu, da się poczuć coś z atmosfery świąt - przyznał Ł. Purtak. - No i można choć na chwilę zapomnieć o tym, że znowu trzeba wrócić do celi.
Choć przygotowania do jasełek dają skazanym dużo radości, a nawet śmiechu, to już podczas występu jest bardziej refleksyjnie. W ogóle wigilijny nastrój przypominający dom sprawia, że niektórzy dyskretnie ocierają łzy. Ł. Purtak zapewnia, że ta szczerość jest obecna także na scenie, tzn. aktorzy odgrywając role rzeczywiście wyznają wiarę w narodzonego Syna Bożego. - Nie ma sztucznego grania, nieszczerego wyznawania wiary, chociaż to tylko przedstawienie. Każdy z ręką na sercu to zrobił - powiedział.
- Panowie zaangażowali się mocno, widziałem, że naprawdę było to dla nich mocne przeżycie. To im pomaga w spotkaniu z Bogiem - powiedział o. Andrzej Artym, kapelan więzienny. Duszpasterz widzi zaangażowanie niektórych skazanych w sprawy wiary. Dwa razy w tygodniu odbywają się w więzieniu spotkania religijne; na konferencje przychodzą co prawda 3-4 osoby, ale już na Mszę św. 20-30.
Przed przełamaniem się opłatkiem biskup Dajczak ukazał zgromadzonym sylwetki osób, które mimo dramatycznego losu, zdecydowały się dawać miłość innym, choć same niewiele jej doświadczyły. Wyjaśniał, że tylko Bóg będący miłością może tak przemienić człowieka. Umocnił zebranych zapewnieniem, że On wciąż się o nich stara, niejako od zewnątrz próbując się dostać do ich serc, choć niczego nie uczyni bez ich przyzwolenia. - Może być tak, jak w tych jasełkach: dotykasz czegoś, czego się nie dotyka na co dzień i nagle się rodzisz. Coś się staje, coś niepowtarzalnego - powiedział biskup.
Doroczna wigilia w więzieniu pomaga skazanym lepiej przeżyć czas świąteczny z dala od domu, rodziny. - Nie każdy skazany może wyjść w tym czasie na przepustkę do rodziny Dlatego staramy się, żeby panowie, którzy zostaną w Zakładzie Karnym, spędzili te dni w świątecznej atmosferze - powiedziała ppłk Wiesława Panaszewska, dyrektor placówki. Na każdym oddziale są już poubierane choinki, w Wigilię skazani będą jeść tradycyjne dania, a w święta dodatkowo ciasto.
Obecnie w zakładzie przebywa 320 osób. Ok. trzydziestu wyjdzie na świąteczną przepustkę. - Pozostali będą mogli skorzystać z widzenia z bliskimi w ZK - wyjaśnia ppłk Panaszewska. - Każdy, kto będzie chciał odwiedzić skazanego, będzie miał taką możliwość, nawet jeśli ten nie ma uprawnień do widzenia.
W spotkaniu wigilijnym wzięli także udział: dyrektor okręgowy służby więziennej płk. Piotr Warenik, ks. Mikołaj Lewczuk, proboszcz koszalińskiej parafii prawosławnej, były kapelan więzienia o. Ludwik Bartoszak, przedstawiciele Domu Miłosierdzia i Bractwa Więziennego.