Nauka karności i dyscypliny? To nie jest cel tych nauk. A jednak dziewczęta po kilku dniach wyjeżdżają z nich zaopatrzone nie tylko w dobre chęci, ale też w przekonanie, że warto wymagać od siebie więcej.
Szensztat to wspólnota wychowawców i wychowania. Dlatego też turnus rekolekcji zimowych dla dziewcząt pod okiem sióstr szensztackich zaczyna się od jasnego określenia zasad. – Potem konsekwentnie tego wymagamy – zaznacza s. Aleksandra Mikołajczak. – Tyle że staramy się nadać temu lekką formę, trochę zabawy, trochę nauki, żeby dziewczęta nie czuły się jak w wojsku. Na jednym z trzech zimowych turnusów jest ich 28, bo tyle może pomieścić gościnna plebania parafii Wniebowzięcia NMP w Sarbinowie, z czego 17 bierze udział w wyjazdowej sesji po raz pierwszy. To starsze uczennice podstawówek i młodsze gimnazjalistki. Przyjechały z różnych miejsc diecezji, głównie z małych miejscowości jak Stary Chwalim, Spore, Karlino, Świeszyno, ale nie brakuje też mieszkanek Koszalina czy Szczecinka. Zresztą nie ma znaczenia, kto jest skąd, tylko czy chce tworzyć zespół. Bo tutaj nikt nie działa w pojedynkę – ani podczas głowienia się nad pytaniami stawianymi przez animatorki, ani nocnego piżama party, gdy wrażenie robi podłoga holu cała zasłana poduszkami i towarzyszkami w piżamach oglądającymi ramię w ramię mądry film. – Wspólnota wychowuje – stwierdza s. Aleksandra. – Jeżeli któraś wykona coś niewłaściwie, np. podczas zmywania naczyń, nikt nie wytyka jej palcami. Patrząc na koleżanki, sama orientuje się, że można to zrobić lepiej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.