- Kaszubi kochają Matkę Boską i chcą do Niej pielgrzymować. Także na Świętą Górę Polanowską, dokąd ciągnie nas serce - mówią uczestnicy odpustu kaszubskiego.
Po raz trzeci zjechali się do franciszkańskiej pustelni, żeby pokłonić się królującej tu Maryi Bramie Niebios. Zaprasza ich tu gospodarz Świętej Góry, o. Janusz Jędryszek i przypomina, że Polanów, chociaż dzisiaj mniej kojarzy się z Kaszubami, historycznie leżał niemal w samym środku krainy nazywanej Kaszubią.
- Kaszubi zwykle ograniczają Kaszubię do miejsc, które dzisiaj zamieszkują. Myślę jednak, że powoli udaje się przywracać im tożsamość historyczną. I że ludzie z serca Kaszub odkryli to miejsce jako własne. Do sanktuariów wejherowskiego czy sianowskiego zaliczają też Świętą Górę jako swoje miejsce pielgrzymkowe - mówi o. Jędryszek.
Wśród tych, którzy dali się przekonać o. Januszowi jest Elżbieta Zielińska ze wsi Hopy.
- Tu serce nas ciągnie, sami to czujemy, że tu Kaszubia. Dlatego dużo nas tu przyjechało - potwierdza.
Kaszubski odpust to także okazja do przypomnienia o tym, jak szeroki zasięg miał kultu Matki Bożej na Pomorzu.
- Od pradawnych czasów cieszyła się tu wielką czcią, obdarzona tytułem Maria Pomerana. Chcemy pokazać bogactwo tego kultu zapraszając co roku inne sanktuarium maryjne - mówi Wacław Nowicki, prezes koszalińskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko Pomorskiego.
Na pierwszym odpuście była Matka Boska Sianowska, Królowa Kaszub, na drugim - Matka Boska Wejherowska. W tym roku na Górę Polanowską przyjechała Królowa Polskiego Morza ze Swarzewa.
- Kaszubi kochają Matkę Boską. I pielgrzymowali do niej aż do czasów Reformacji. Zamierzenie jest takie, żeby to miejsce jednoczyło Kaszubów z Pomorza Wschodniego i Zachodniego, historycznie także kaszubskiego, i odnawiało kult Maryi Pomorskiej Pani - dodaje Wacław Nowicki.
Jak pokazuje trzeci kaszubski odpust na Górze Polanowskiej nie tylko Kaszubów udało się przekonać, że Góra Polanowska leży w centrum historycznej Kaszubi, która rozciągała się od Gdańska aż do Rostocka.
- Świadomość jest bardzo ważna. Tak, jak trzeba wiedzieć, że przez stulecia mieszkali tu Niemcy, tak trzeba wiedzieć, że przed nimi byli Słowianie, Pomorzanie, Kaszubi. A po nich przyjechali tu ludzie z różnych stron Polski, którzy jeszcze szukają swojej tożsamości. Nie przeszczepimy tutaj kultury góralskiej czy kurpiowskiej, ale warto odkrywać tę, która tu trwa przez wieki - zauważa franciszkanin.
Sam jest Kociewiakiem, czyli z pogranicza, ale przez lata pracował na Kaszubach i z Kaszubami.
- I zdążyłem się zakochać w kaszubszczyźnie. Kaszubi na pozór, z wierzchu są surowi, ale jak kogoś poznają, to całe serce mu oddadzą. Warto się od nich uczyć, i pracowitości, i przywiązania do wiary, do Kościoła. Më trzimómë z Bòdżem jest mocne i wyznacza tożsamość kaszubską.
- Religijność Kaszubów jest i żywa i prawdziwa. I przekazywana, jak język, w domu - potwierdza Ida Czaja, poetka i tłumaczka z Brodnicy Górnej. Na swoim koncie ma przekłady na język kaszubski "Pieśni nad Pieśniami", poezji Bolesława Leśmiana oraz "Romea i Julię". Jest także nauczycielką języka kaszubskiego.
- Tradycje, obrzędy, kultura, język - to dla mnie bardzo ważne. Dlatego przekazuję to młodym. Kaszubom łatwo dawniej nie było. Wielu z nich uwierzyło, że kultura kaszubska jest gorsza. Że bycie Kaszubem, to bycie kimś gorszym. Dali sobie wyrwać korzenie. A teraz młodzi ich szukają. Chcą się uczyć języka, chcą być dumni - przyznaje.
Pielgrzymi uczestniczyli we Mszy św. z liturgią Słowa w języku kaszubskim. Eucharystii przewodniczył ks. Stanisław Majkowski, kustosz sanktuarium w Swarzewie, homilię zaś wygłosił ks. Tadeusz Kanthak, proboszcz koszalińskiej parafii pw. św. Józefa.