Małżonkowie zgodnie przyznają, że miłość łącząca dwoje ludzi tworzących rodzinę, przechodzi różne fazy. Formacja w Domowym Kościele pomaga we wspólnym wzrastaniu i pielęgnacji miłości.
W sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej w Rokitnie (diecezja zielonogórsko-gorzowska) ponad 100 osób przebywa na Oazie Rodzin prowadzonej przez pary z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej (na czele z Teresą i Januszem Nogami z Wałcza) wraz z moderatorem diecezjalnym Domowego Kościoła ks. Tomaszem Tomaszewskim.
Wśród uczestników są małżeństwa z dziećmi z całej Polski - mniej więcej połowa z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
- Wychowaliśmy się z mężem na oazie młodzieżowej, więc dla nas przystąpienie do Domowego Kościoła było logiczną kontynuacją formacji w Ruchu Światło-Życie. Czuliśmy silną potrzebę wspólnoty, której zaznaliśmy wcześniej w Ruchu. Przez rok po studiach, kiedy jeszcze nie udało nam się znaleźć kręgu, bardzo nam tego brakowało - mówi Agnieszka Rusinek z Zatora w Małopolsce.
Jak przyznaje młoda mężatka (od 3 lat żona Piotra i od kilku miesięcy mama Zosi), formacja w duchu Ewangelii przekłada się na konkretne, często niełatwe sytuacje w życiu codziennym, pomagając w podejmowaniu właściwych decyzji.
- Przyznaję, że pojawienie się Zosi było dla nas zaskoczeniem w tym sensie, że nie planowaliśmy dziecka akurat w tym momencie. Miałam trudną sytuację zawodową i ciąża sprawiła, że zostałam bez pracy - wspomina Agnieszka Rusinek.
Kobieta przyznaje, że świadome rodzicielstwo jest bardzo ważne, jednak m.in. formacja w Domowym Kościele pozwala jej i mężowi iść pod prąd współczesnym, antyrodzinnym tendencjom. Jak mówi, możliwość pojawienia się nieplanowanej ciąży nie usprawiedliwia stosowania antykoncepcji.
- Antykoncepcja zamyka na życie. Metody naturalnego planowania to zupełnie coś innego. Owszem, planujemy, ale jesteśmy otwarci i będziemy się cieszyć także wtedy, kiedy życie pojawi się trochę z zaskoczenia - mówi mieszkanka Zatora.
Na rekolekcje do Rokitna wybrali się także Kinga i Krzysztof Jaworscy ze Słupska, 8 lat po ślubie, rodzice czwórki dzieci.
- Kiedy skończyłam studia i poznałam męża, brakowało mi czegoś, co pozwoliłoby nam wzrastać razem w wierze. Samo chodzenie do kościoła wydawało mi się niewystarczające - przyznaje Kinga.
- Kochać się... to za mało. Miłość nieustannie zmienia się. Przychodzą sytuacje życiowe, w których trzeba podejmować trudne decyzje. Jeśli nie ma się wspólnego oparcia na wartościach, to drogi zaczynają się coraz bardziej rozchodzić. Natomiast wspólne dążenie do wyższego celu pomaga w scaleniu się - mówi słupszczanka.
Więcej o rekolekcjach Domowego Kościoła w Rokitnie w papierowym wydaniu Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego (nr 32/2017, 13 sierpnia)
Uczestnicy Oazy Rodzin w Rokitnie. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość