Żyją bez ślubu, choć żadnych przeszkód nie mają. Klaudia i Rafał, młodzi rodzice ze Słupska, jednak przyszli na spotkanie z o. Johnem Bashoborą. - Jesteśmy średnio religijni..., ale otwarci - mówią.
Wielu z kilkuset uczestników całodziennego spotkania, które znany w Polsce ugandyjski duchowny poprowadził 16 sierpnia w kościele pw. św. Maksymiliana w Słupsku, to ludzie głębokiej wiary. Byli wśród nich stali bywalcy różnego rodzaju rekolekcji, także członkowie ruchów i stowarzyszeń katolickich.
- Bardzo kocham Pana Boga. Jestem tutaj, aby pogłębić moją wiarę - mówi p. Wiesława, słupszczanka.
- Przyjechałam, ponieważ chcę podbudować się duchowo. Słucham o. Johna już chyba po raz trzeci. Uważam, że przez niego naprawdę przemawia do nas sam Pan Jezus. On mówi bardzo prosto i dobitnie. Dociera do mojego serca - stwierdza p. Krystyna, mieszkanka Ustki.
Wśród przybyłych widać też osoby chore. - Przeszłam operację z powodu nowotworu i teraz jestem w trakcie leczenia. Przyszłam prosić Pana Boga o uzdrowienie duszy i ciała - przyznaje p. Wanda ze Słupska. - Byłam już wcześniej na spotkaniu z o. Johnem. On jest przepełniony miłością Bożą. Dzięki temu, że nie jest stąd, ma trochę inne spojrzenie na życie. On mówi proste rzeczy. To nie jest nic rewolucyjnego. To, co mówi, trafia, m.in. dlatego, że on sam autentycznie tym żyje.
Klaudia i Rafał, młodzi rodzice ze Słupska, przyznają, że z Panem Bogiem i Kościołem są trochę na bakier. Żyją bez ślubu, choć nie mają żadnych przeszkód. - Jesteśmy średnio religijni, ale otwarci - mówi Klaudia. - Jesteśmy tutaj, ponieważ mamy dobrą znajomą, która jest bardzo religijna i to ona powiedziała nam, że warto tu przyjść - stwierdza Rafał. Mężczyzna przyznaje, że już na pierwszej konferencji usłyszał coś, co do niego trafiło: - Ksiądz powiedział, że postępowanie wbrew Bożemu prawu jest źródłem wielu problemów w życiu. Wiem, że my żyjemy w nieczystości...
Swoją historią dzieli się także młoda słupszczanka, Joanna. - 3 lata temu byłam na rekolekcjach z o. Johnem w Słupsku. Dostałam wtedy łaskę mocnego nawrócenia. Bardzo mnie wtedy Pan Jezus dotknął. Zaczęło się dla mnie zupełnie nowe życie - mówi. - Zajmowałam się medycyną niekonwencjonalną, bioenergoterapią, okultyzmem, różnymi dziwnymi rzeczami. W sumie nie wiem, dlaczego wtedy przyszłam, bo byłam praktycznie niewierząca. Po samych rekolekcjach czułam się w sumie źle. Byłam załamana, ale coś kazało mi słuchać dalej - opowiada wyraźnie wzruszona.
- Śledziłam kolejne dni rekolekcji w innych miastach już na ekranie komputera. Ostatniego wieczoru o. John zachęcał, żeby uklęknąć i prosić Jezusa o uzdrowienie. Padłam na kolana przed ekranem komputera i zaczęłam się modlić. Powiedziałam wtedy: "Panie, jeśli to, co robię, jest złe, zabierz to ode mnie". Poszłam spać zapłakana i następnego dnia wstałam już jako zupełnie inny człowiek. Potem była spowiedź i Pan Bóg dopełnił mojego nawrócenia. Mogę powiedzieć, że jestem zakochana w Bogu. Chcę żyć dla Niego i Mu służyć. Jestem tutaj dzisiaj, żeby Go zapytać, co mam dalej robić - wyznaje kobieta.
Organizatorem słupskiego spotkania była Szkoła Nowej Ewangelizacji - Wspólnota Św. Krzysztofa w Słupsku. Oprawę muzyczną zapewnił zespół Yam Kinneret.
Ugandyjski duchowny od 18 do 20 sierpnia poprowadzi także rekolekcje w Szczecinku, za które odpowiada miejscowa wspólnota Szkoły Nowej Ewangelizacji.