Reklama

    Nowy numer 12/2023 Archiwum

Co kryje Bałtyk?

Muzealnicy zaprezentowali materiały z kolejnego sezonu podwodnych badań przeprowadzanych w ramach inicjatywy Muzeum Oręża Polskiego.

Pionierskie działania mają na celu rozpoznanie wód morskich w pobliżu wejścia do portu w Kołobrzegu pod kątem występowania stanowisk archeologicznych oraz historycznych wrakowisk. Od ubiegłego roku muzealnicy przeszukują dno morskie, lokalizują, ewidencjonują, a także wydobywają na powierzchnię okruchy przeszłości, które kryje Bałtyk. – Do tej pory nie prowadzono żadnych systematycznych badań archeologicznych na tym terenie – przyznaje Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego, a zarazem kierownik całości prac projektu. Kołobrzeg od zarania dziejów był ważnym ośrodkiem handlowym. Nie oszczędzały go jednak ani silne sztormy, ani konflikty zbrojne. Przez całą wojnę był niemiecką bazą morską, a od 1945 r. spełniał rolę ważnego punktu ewakuacyjnego. Projekt kołobrzeskich muzealników pomoże także zewidencjonować przynajmniej część jednostek, które poszły na dno w okolicach Kołobrzegu. W tym roku prace prowadzono na 3 stanowiskach.

Przeprowadzono badania nierozpoznanego jeszcze wraku, znajdującego się na zachód od wejścia do portu w Kołobrzegu, ponownie obejrzano kotwicę z zerwanym łańcuchem. Nurkowie wrócili też do wraku niemieckiego promu desantowego, który eksplorowali podczas ubiegłego sezonu. – Zainteresowała mnie wówczas tarcza od armaty. W tym roku udało się nam odkopać samo działo. To armata 75 mm wz 1897 firmy Schneider, najpopularniejsze działo lekkie Wojska Polskiego do wybuchu II wojny światowej. Montowane były również na polskich okrętach. Do naszych czasów nie zachowała się jednak ani jedna taka armata na podstawie morskiej – podkreśla dyr. Ostasz. Armatę tego typu można zobaczyć na zdjęciu z 1937 r. przedstawiającym prezydenta RP Ignacego Mościckiego na pokładzie ORP „Mazur”. – Pod koniec wojny Niemcy ładowali na swoje okręty wszystko, co tylko nadawało się do strzelania do nacierającej Armii Czerwonej. Ta, którą odnaleźliśmy, może mieć polskie korzenie, bo OPR „Mazur” został zatopiony 1 września 1939 r., a jego uzbrojenie zostało zdemontowane i przejęte przez Niemców – dodaje. Podczas prac odkryto również, że na jednym z wraków znajdują się zasypane piaskiem różnego rodzaju skrzynie z nieznanym ładunkiem. Kiedy tylko pogoda pozwoli, muzealnicy podejmą próbę podniesienia z dna odnalezionych skarbów, m.in. kotwicy i armaty. – Mamy pozwolenia, są też fundusze, chociaż tych zawsze potrzeba więcej. Wydobycie armaty jest trudne i kosztowne, ale znacznie droższe będą konserwacja i remont. Zależy nam jednak, bo to ewenement, którym nie będzie się mogło pochwalić żadne inne polskie muzeum – dodaje dyrektor Ostasz.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy