Pies na cmentarzu dla zwierząt. Osobliwy widok. Po co przyszedł? Czego szuka? Na pewno to nie on zapalił znicz na grobie Saruni. Kto to zrobił... i po co?
Niektóre tablice ustawione na grobach czworonogów na pilskim czy słupskim cmentarzu dla zwierząt mogą szokować. Już same słowa „grób” i „cmentarz” w odniesieniu do psów, kotów czy królików dla niektórych są nie do zaakceptowania. „Sabina. Żyła lat 12” – gdyby nie zdjęcie kota, można by pomyśleć, że to grób dziecka. Jest napisane, kiedy Sabina się urodziła i kiedy... zmarła, nie zdechła. Są też znicze, kwiaty, aniołki. Inna tablica, całkiem pokaźna, oprócz imienia zawiera też nazwisko. Pewnie należy do właściciela czworonoga, ale tylko odciśnięta na kamieniu łapa przypomina, że w tym grobie nie leży ciało człowieka. Co zrobić, gdy czworonożny pupil zakończy swój żywot? Pewnie, że problem jest również praktyczny. Martwego zwierzęcia, zgodnie z prawem, nie można po prostu zakopać w ogródku. Powinno się je oddać do... utylizacji. Trudno się dziwić, że dla niektórych to nie do przyjęcia. Słowo „utylizacja” wydaje się nieodpowiednie dla żywego stworzenia, z którym domownicy mieli jednak jakiś rodzaj więzi, często bardzo silnej. Czy reakcją na utylizację mają być znicze i kwiaty?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.