Zakupowa okazja, niespodziewany telefon od dawno niewidzianego wnuka czy chęć wykazania się obywatelską postawą mogą mieć przykre konsekwencje.
Wystarczy stara książka telefoniczna, a w niej tradycyjne imiona, jak Józef czy Stanisława. Potem jest telefon z dramatyczną historią o wypadku drogowym lub prośba o pomoc w okazyjnym zakupie. Na tyle przekonująca, że babcia czy dziadek biegną do banku, aby wypłacić pieniądze dla „wnusia”. – Dopiero później uświadomiłam sobie, że większość informacji sama podpowiedziałam oszustce. Byłam tak zdenerwowana tym, co usłyszałam, że dopasowałam sobie legendę i w nią uwierzyłam – opowiada pani Jadwiga. Do 75-latki zadzwoniła rozhisteryzowana kobieta, opowiadając o wypadku, który spowodowała jej mama, potrącając na przejściu dla pieszych kobietę z dzieckiem. Potrzeba natychmiast pieniędzy na operację. – Połączenie było słabe, myślałam, że to bratanica zza granicy – przyznaje. Przed utratą oszczędności uratowała kobietę sąsiadka, która akurat wpadła na kawę. – U osób starszych łatwo wykorzystać ich wrażliwość i dobre serce. Kiedy w grę wchodzą uczucia, słabnie racjonalne myślenie. Pilna operacja, zakup drogiego leku ratującego życie – to działa. Po prostu chcemy pomóc najbliższym – mówi nadkom. Robert Faryniarz, policjant Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Takich historii ma na pęczki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.