Do kościoła w Kretominie wierni wchodzą z dwiema czerwonymi różami, a wychodzą z jedną. O co chodzi?
O kult św. Rity. Róża oznacza zarówno samą świętą z Cascii, jak i jej małżeństwo, w którym cierpienie przeplatało się z miłością. W życiu Włoszki była też symbolem cudownych Bożych ingerencji i nie chodzi wyłącznie o kwitnące rosarium w środku zimy.
Od roku co miesiąc proszą o jej wstawiennictwo wierni kościoła pw. Świętej Trójcy w podkoszalińskim Kretominie. 22 maja, w dniu narodzin dla nieba św. Rity z Cascii, przynieśli tu po dwie róże – jedną, by z wdzięczności za wysłuchane modlitwy zostawić ją przy obrazie świętej, drugą – by pamięć o niej zabrać do domu.
Inicjatorką kretomińskich nabożeństw ku czci św. Rity jest Ida Soszyńska. Postacią świętej z Cascii zachwyciła się półtora roku temu. Niosąc w sercu bolesną sprawę, ruszyła z pielgrzymką do Gubina, gdzie od lat trwa kult tej świętej. Kilka dni w otoczeniu jej czcicielek zaowocowały pomysłem, by w przyszłości nie trzeba było Rity tak daleko szukać. Bo czemu nie zaprosić jej do Kretomina?
Ks. Andrzej Olejnik, proboszcz parafii, który 22 maja pobłogosławił kwiaty, jak również nowy obraz świętej, początkowo podszedł do propozycji parafianki ze spokojem, ale bez entuzjazmu. – Stwierdziłem: jeśli ma tu działać jakaś łaska, to Pan Bóg to poprowadzi – wyjaśnia kapłan. Toteż nie przyśpieszał biegu spraw, nie wszystko było od razu – obraz Rity jest w kościele dopiero od 3 miesięcy, ornat z jej wizerunkiem jeszcze pachnie nowością (obydwa to dary parafian). Pierwsze nabożeństwo odbyło się przed rokiem i odtąd gromadzi wiernych każdego 22 dnia miesiąca.
– Wartością tego kultu jest to, że przebył drogę oddolną. Intencje spisywane przez parafian w księdze pokazują, że ta pobożność jest żywa – ocenia po roku kapłan. – Znakiem i potwierdzeniem tego jest informacja od jednej z mam, że dzięki wstawiennictwu św. Rity otrzymała ona dar poczęcia dziecka, o które starali się z mężem od dłuższego czasu.
– Mówię o Ricie znajomym, wpisuję ich prośby do księgi intencji, niektórzy z nich przychodzą na nasze nabożeństwa – wymienia Ilona Kowalska z Raduszki. – Mam przekonanie, że to taka misja naszej parafii: przyjmować ludzi, nie tylko stąd, z którymi będziemy wspólnie modlić się za ich trudne sprawy.