Największe więzienie w Polsce świętuje 60-lecie istnienia. Minister Sprawiedliwości uhonorował także wieloletniego kapelana.
W Zakładzie Karnym w Czarnem k. Szczecinka, razem z oddziałami zewnętrznymi, jest miejsce dla ponad 1700 osadzonych. Pracuje z nimi 600 osób, w tym 560 funkcjonariuszy służby więziennej. Na terenie więzienia jest też jedyny w Polsce szpitalny oddział zamknięty dla przewlekle chorych.
W Czarnem wyroki dożywocia, czy 25 lat pozbawienia wolności odsiadują skazani za najcięższe przestępstwa. Jest to więzienie dla mężczyzn, głównie tych, którzy za kraty trafiają po raz pierwszy.
Uroczystości 60-lecia istnienia ZK w Czarnem odbyły się 22 czerwca. Mszy św. w kościele parafialnym przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk. W kazaniu hierarcha zwrócił uwagę na pojęcie godności człowieka.
- Godność ludzka jest wartością przysługującą każdemu człowiekowi, niezależnie od tego, czy jest wolny, czy skazany. Jest to wartość niezbywalna. Nieraz dziwimy się, że człowiek może się tak bardzo poniżyć, upodlić, ale jednak nigdy nie przestanie on być człowiekiem. A człowiekowi trzeba pomóc odbudować jego ludzką godność - mówił bp Włodarczyk do funkcjonariuszy obecnych w świątyni.
- Więzień jest obciążony słabością, niekiedy zbrodnią. Jest skłonny do recydywy, ale nie zostaje pozbawiony szansy na poprawę, na nawrócenie, a tym samym na odnowienie w sobie obrazu Boga. Bo człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże, choć nieraz ten obraz w sobie przykrywa różnymi grzechami, słabościami, czy zbrodniami - przekonywał biskup.
Osoby pracujące z więźniami zgodnie przyznają, że nie jest to praca łatwa. Nie przynosi ona spektakularnych efektów, ale jednak są przypadki, które podtrzymują nadzieję.
- Kiedy przyszłam do służby, miałam pewnego podopiecznego, młodego człowieka, który odbywał karę 15 lat za zabójstwo. Po 12 latach na nasz wniosek wyszedł na wolność. Minęło już 8 lat. Ten człowiek założył rodzinę, skończył studia i jest dobrym obywatelem naszego kraju - opowiada kpt. Ewa Bartkowska, zastępca dyrektora ZK w Czarnem płk. Wojciecha Brzozowskiego.
Ważną osobą dla osadzonych i funkcjonariuszy jest kapelan więzienia. - Jestem dla jednych i dla drugich - przyznaje ks. Marcin Gajowniczek. - Kapelan jest kimś, kto przerzuca mosty między tymi, którzy noszą mundur i tymi, którzy są powierzeni ich pieczy - dodaje ks. Marcin Górski, jego poprzednik, który funkcję tę pełnił przez 8 lat.
Ks. Marcin Górski oraz ks. Józef Klażyński podczas uroczystości jubileuszowych otrzymali odznaki "za zasługi w pracy penitencjarnej" przyznane im przez Ministra Sprawiedliwości. Odznaczenia wręczył im płk. Jacek Wiśniewski, Dyrektor Okręgowy Służby Więziennej w Koszalinie.
Duchowni opowiadają o niełatwej, choć mimo wszystko, owocnej pracy duszpasterskiej za kratami.
- Na Mszę św. w niedzielę przychodzi ok. 150 osadzonych. Są podzieleni na 4 grupy, bo nie wszyscy mogą być razem, czyli odprawiam na terenie więzienia cztery Msze św., jak w średniej wielkości parafii. Oczywiście, trzeba pamiętać, co to jest za miejsce i z kim mamy do czynienia, ale Ewangelia dla osadzonych jest taka sama jak dla nas - mówi ks. Marcin Gajowniczek.
- Jest sens tej pracy. Ostatnio, gdy jeden z więźniów umierał, poprosił o księdza. Poszedłem do niego, udzieliłem mu sakramentów. Poprosił, żeby pomodlić się za niego Koronką do Bożego Miłosierdzia. Odszedł pojednany z Bogiem. Wyraźnie tego chciał - dodaje kapłan.
Ks. Marcin Górski przyznaje, że Kościół jest wspólnotą, która nie może zostawić ludzi skazanych. I nie zostawia.
- Do tej pory mam kontakt z tymi, którzy byli w więzieniu w czasie mojej posługi, a później stanęli na nogi. Wyszli na wolność i mają się dobrze. Jeden mieszka w Pile. Nawet działa w pewnej wspólnocie duszpasterskiej. Walczy o siebie. Inny pracuje jako ogrodnik u sióstr zakonnych. Siostry są z niego bardzo zadowolone. Kolejny walczy o siebie dzięki współpracy z Domem Miłosierdzia w Koszalinie. Celowo wymieniam te miejsca, bo to bardzo ważne, żeby osadzony znalazł kogoś, kto go nie odrzuci po tym, jak już wyjdzie z więzienia. Trzeba mu okazać miłosierdzie. Wiele zależy od społeczeństwa, czy jest w stanie podać rękę człowiekowi, który wychodzi - tłumaczy ks. Górski.
W swoim kazaniu bp Krzysztof Włodarczyk zachęcał też funkcjonariuszy służby więziennej do odkrywania osobistej relacji z Bogiem. Jak mówił, w tak trudnej pracy, wiara okazuje się źródłem siły i nadziei.
- Jestem osobą wierzącą i mocno związaną z Kościołem. Dla mnie ma to duże znaczenie, ponieważ to, że nawet w zbrodniarzu staram się zobaczyć dobro, to wynika z tego, że wierzę w Ewangelię. Modlę się za moich podopiecznych. Codziennie odmawiam za nich modlitwę "Pod Twoją obronę" - przyznaje kpt. Ewa Bartkowska.
Po Mszy św. funkcjonariusze służby więziennej w uroczystej defiladzie przeszli ulicami Czarnego. Dalsza część uroczystości odbyła się na placu Wolności.
Wśród zaproszonych oficjeli, reprezentujących różne jednostki penitencjarne, służby, lokalny samorząd, byli także goście z Węgier. Zakład Karny w Czarnem od lat współpracuje bowiem z więzieniem w Márianosztra. Stronę węgierską reprezentował m.in. gen. Biczó László.