Tekla siała spokój

W wyblakłych dziecięcych twarzach rozpoznają siebie sprzed dziesięcioleci. Czas zatarł złe wspomnienia. Zostały tylko dobre oczy matki przełożonej.

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 29/2018

dodane 19.07.2018 00:00
0

Żeby zastać panią Krystynę w domu, trzeba mieć nieco szczęścia. Jeśli nie organizuje jakiegoś przedsięwzięcia, to udziela korepetycji. Albo jest w drodze do Gdańska, Warszawy i jeszcze dalej. Nie wypada damie zaglądać do metryki, ale w tym przypadku warto: rocznik 1936. – Jestem dzieckiem Warszawy. Nie znałam rodziców. Trafiłam do domu dziecka ks. Boduena przy ul. Nowogrodzkiej, następnie do sióstr. A potem była piękna Łomna... – wspomina z rozmarzeniem Krystyna Wójtowicz.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy