Pani Oksana, Ukrainka pracująca w Polsce, trafiła na festyn parafialny w Koszalinie. Postanowiła podejść do jednej z osób i poprosić o pomoc. Co z tego wyniknie?
Festyny parafialne stają się coraz popularniejszą formą gromadzenia się parafian. Stwarzają okazję do integracji, ale także służą zbieraniu funduszy na różne cele związane z działalnością danej wspólnoty. Podczas tego festynu wydarzyło się coś wyjątkowego.
Pani Oksana, która mieszka w Czeczelniku, niewielkiej miejscowości w obwodzie winnickim na Ukrainie, od roku pracuje niedaleko Koszalina. Uczęszcza do kościoła pw. św. Wojciecha. Trafiła także na wspomniany festyn.
- Ośmieliła ją nasza otwartość i życzliwość. Nie wiem, czemu wybrała akurat mnie - dziwi się Iwona Stępniak, parafianka.
Dobrze się złożyło, bo pani Iwona włada językiem rosyjskim. Natomiast pani Oksana wciąż słabo radzi sobie z językiem polskim. Panie porozumiały się bez problemu.
Mieszkanka Czeczelnika opowiedziała historię domu dziecka w Kodymie, któremu pomaga od jakiegoś czasu razem z grupą wolontariuszy ze swojej parafii.
Mieszka tam ponad 30 dzieci w wieku od 2 do 16 lat, w większości tzw. sierot społecznych. Ich rodzice, najczęściej z powodu zaawansowanego alkoholizmu, przemocy domowej, zostali pozbawieni praw rodzicielskich.
Sytuacja domu jest bardzo trudna. - To nie jest wyjątek. Na Ukrainie wszystkie domy dziecka są w takiej sytuacji. Brakuje np. pieniędzy na leki. Dzieci nie są ubezpieczone, więc za wszystko trzeba płacić. W rezultacie, gdy dzieci chorują, często leczone są metodami naturalnymi, czyli miodem i cebulą. Nie ma też pieniędzy na ubrania. Dzieci chodzą w znoszonych rzeczach, co sprawia, że w szkole są wytykane palcami, bo od razu widać, że pochodzą z sierocińca - opowiada pani Oksana.
- Pomyślałam, że to jest piękne, że kobieta, która przebywa prawie 1,5 tys. kilometrów od domu, przychodzi do naszego kościoła, modli się razem z nami, ale pamięta też o swoich i nie boi się poprosić o pomoc - mówi Iwona Stępniak.
- To chyba Duch Święty mnie natchnął, żeby podejść - dodaje p. Oksana.
Po zapoznaniu się ze sprawą, ks. Andrzej Hryckowian, proboszcz, zgodził się na zbiórkę rzeczy dla dzieci z ukraińskiego domu dziecka.
Akcją zajmuje się parafialna Caritas. Zakupione ubrania można przynosić do zakrystii lub do biura Caritas. Ważne, żeby były nowe. Chodzi bowiem także i o to, żeby dzieci poczuły, że dostają coś specjalnie dla nich. Można też otrzymać wymiary konkretnego dziecka: wzrost, numer buta, aby zakupić rzeczy przeznaczone specjalnie dla niego.
Zbiórka potrwa do 10 października.