Neogotycka świątynia pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Słupsku przeszła gruntowny remont. – Zostało zrobione właściwie... wszystko – przyznaje ks. Jerzy Urbański, proboszcz.
Mieszkańcy Słupska i parafianie nie kryją zachwytu. Zakres wykonanych prac jest ogromny. Świątynia zyskała nowe życie. – To zawsze był ładny kościół, ale teraz... brakuje słów – mówi jedna z parafianek, wchodząca do środka.
Kościół został odnowiony z zewnątrz i w środku. Wyczyszczono cegły, spoiny, odnowiono witraże, wszystkie elementy drewniane, tynki, malowidła autorstwa Władysława Drapiewskiego, znajdujące się w prezbiterium. Usunięto grzyb i korniki. Wykonano też nową instalację elektryczną i nagłośnieniową.
Remont możliwy był dzięki funduszom unijnym przyznanym przez Urząd Marszałkowski. Parafia Najświętszego Serca Jezusowego otrzymała środki w ramach jednego projektu razem z parafią Mariacką. Koszt całego przedsięwzięcia wyniósł ponad 5 milionów złotych. 60 proc. środków pochodziło z dotacji. Aż 40 proc. to środki własne, które musiały zdobyć obie parafie.
– Warto było podjąć to ryzyko – przyznał bp Edward Dajczak, który 22 września uroczyście pobłogosławił kościół Najświętszego Serca Jezusowego po gruntownym remoncie, który trwał 2 lata.
W homilii biskup wyjaśnił zgromadzonym, jaki jest sens budowania i remontowania kościołów. Zwrócił uwagę, że świątynia jest przede wszystkim miejscem, w którym człowiek ma spotykać się z Bogiem.
– Świątynie są po to, żebyśmy mogli w nich karmić się Tym, który dla nas rodzi się na ołtarzu. Te mury, które poświęcamy, są po to – mówił biskup.
W najbliższym czasie odbędzie się uroczyste zamknięcie całego projektu odnowy dwóch słupskich świątyń, czyli kościoła Najświętszego Serca Jezusowego i kościoła Mariackiego.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się