– Gdyby nie to miejsce, nie wiem, co by ze mną było. Cieszę się, że się tego nie dowiem – mówi Paweł Pożdał, kierownik administracyjny jednej z prywatnych klinik. Bursa im. św. Stanisława Kostki w Szczecinku ma już 25 lat.
Spotykają się po latach w holu przy kaplicy. Obaj przyjechali na uroczystości jubileuszowe. – Pamiętasz? Musiałem sprzątać całą bursę od góry do dołu – przypomina Przemysław Mech, w bursie w latach 2006−2010. – Na taką nagrodę nie każdy mógł zasłużyć – śmieje się po latach. – Tak. To była nagroda, chyba za osiągnięcia naukowe albo związane z przestrzeganiem regulaminu – wspomina ks. Aleksander Głombiowski, wtedy kleryk na rocznej praktyce. Na pytanie, czy w ten sposób klerykowi udawało się utrzeć nosa krnąbrnym wychowankom, ksiądz odpowiada z uśmiechem: – Udawało się utrzeć nosa... klerykowi... nieraz.
Bursę im. św. Stanisława Kostki w Szczecinku utworzył w 1993 r. bp Czesław Domin. Przez 25 lat przewinęło się przez nią ok. 250 chłopców.
Obsługi brak
Początkowo chodziło o pomoc chłopcom z ubogich rodzin, którzy myśleli o powołaniu kapłańskim. Bursa dawała im dach nad głową i opiekę, aby mogli ukończyć jedną ze szkół średnich w Szczecinku i rozeznać swoją drogę. Placówka związana była ściśle z koszalińskim seminarium, od 2004 r. przeszła jednak pod zarząd Caritas, zmienił się także jej profil. Trafiają tam nie tylko ci, którzy myślą o kapłaństwie. Jest w niej miejsce dla każdego, kto poważnie podchodzi do życia i nieobce są mu wartości chrześcijańskie.
Choć w bursie mieszkają nie tylko osoby, których sytuacja materialna jest trudna, opłata za pobyt jest symboliczna lub można być z niej zupełnie zwolnionym. Chodzi o to, żeby to miejsce nie funkcjonowało na zasadzie: „Płacę, więc wymagam”.
– Chcemy, żeby nasi wychowankowie dali w zamian siebie; żeby włożyli swój wkład w budowanie tej wspólnoty. Tutaj nikt nie jest obsługiwany – zaznacza ks. Zbigniew Woźniak, dyrektor. Bursa jest bowiem rodzajem domu, za który mieszkańcy czują się odpowiedzialni. Chłopcy, których obecnie jest 24, sami sprzątają, piorą, pomagają w kuchni, wykonują różne zadania wokół budynku.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się