Od otwierającej spektakl przejmującej "Ballady o Bieli" po tchnące nadzieją "Niech" - piosenkami barda młodzi aktorzy dali skróconą lekcję historii.
Wzięcie na warsztat piosenek Jacka Kaczmarskiego i zmierzenie się z legendą wymaga sporo odwagi i wyobraźni artystycznej. Ani jednego, ani drugiego nie brakuje artystom ze Studia Artystycznego im. Ziembińskich w Koszalinie.
- Jak się ktoś pyta, dlaczego robię spektakl z młodzieżą z tak trudnym materiałem, to mówię, że twórczość Kaczmarskiego była i jest zrozumiała dla młodzieży. Tym bardziej teraz, kiedy nie ma niedomówień, kiedy można w wolności myśleć, kiedy o naszej zależności geopolitycznej od Związku Radzieckiego można mówić z perspektywy czasu, kiedy takie sprawy, jak Katyń nie są już tabu – wyjaśnia Ewa Czapik-Kowalewska, reżyser i autorka scenariusza.
Do scenariusza wybrała ponad 20 utworów. Rafał Kowalewski nadał im zupełnie inną ekspresję, wzmocnił przekaz sceniczny, a zarazem odświeżył twórczość barda.
- Jak najdalej chciałem odejść od „Kaczmarskiego z gitarą”. Tym bardziej, że część utworów wykonuje więcej niż jedna osoba. Założenie od początku było więc takie, że musi być to szerokie w brzmieniu – przyznaje kierownik muzyczny spektaklu.
– Często obserwuję u wykonawców, którzy sięgają po twórczość Kaczmarskiego, że za wszelką cenę chcą zaśpiewać jak on. Klonują jego sposób grania i śpiewania, chociaż zupełnie nie wiem po co. Nie da zrobić drugiego Kaczmarskiego, bo on jest niepodrabialny – dodaje.
Spektakl stawia akcent na tekstach i melodiach. Dlatego scenografia i kostiumy są tak oszczędne, ruch sceniczny przemyślany. W przedstawieniu bierze udział cały zespół Studia Artystycznego oraz protagoniści, czyli starsi koledzy wspierający młodszych swoim scenicznym doświadczeniem. I to wykonania zbiorowe są siłą tego przedstawienia. Szerokie w brzmieniu, naładowane siłą i ekspresją, jak „Górnicy” czy „Hymn” ( w świetnej, naprawdę świetnej aranżacji). Momentami daje się zapomnieć, że na scenie są kilkunastoletni amatorzy. Z indywidualnych interpretacji warto zauważyć Katarzynę Pęksę, Julię Wolską i Nikodema Dąbrowskiego. Gościnnie zagrał także Marcin Tomaszewski, aktor współpracujący na co dzień z teatrem Ateneum.
Obserwator to spektakl z życzeniem. Przede wszystkim sobie, na przyszłość, na następne stulecie.
- „A ty siej, a nuż coś wyrośnie”. I to jest patriotyzm. Robić to, co potrafimy najlepiej, iść cały czas do przodu. Na tym to polega: żebyśmy się nie kłócili, nie dzielili, nie powielali stereotypów o zawistnym Polaku. Wtedy coś dobrego wyrośnie - mówi Ewa Czapik-Kowalewska.
Po gościnnych występach na polskich scenach spektakl "Obserwator" obejrzeli dzisiaj w Centrum Kultury 105 uczniowie koszalińskich szkół.