W uroczystości otwarcia wziął udział bp Edward Dajczak, który pobłogosławił także nową kaplicę. Liczba miejsc w hospicjum zwiększyła się niemal dwukrotnie.
Uroczystość otwarcia nowej części Hospicjum im. św. Maksymiliana Kolbego w Koszalinie odbyła się 6 kwietnia. Mszy św. w nowej kaplicy przewodniczył bp Edward Dajczak. Obecni byli także przedstawiciele parlamentu i samorządu, m.in. Tomasz Sobieraj, wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego.
- Dzięki rozbudowie mamy więcej sal chorych, które teraz są jedno-, dwu- lub trzyosobowe, a nie jak wcześniej - czteroosobowe. Są też sale jednoosobowe, w których rodzina może przebywać z pacjentem, nawet przez cały okres jego pobytu u nas. Coraz więcej ludzi chce korzystać z takiej możliwości - mówi Wojciech Gliński, dyrektor placówki.
- Jest też sala pobytu dziennego, w której chorzy, którzy czują się lepiej, mogą spędzać czas ze sobą, z wolontariuszami czy rodziną. Powstała też sala konferencyjna, w której można przeprowadzać różne spotkania czy wykłady. Liczba miejsc zwiększyła nam się z 15 do 28 - dodaje dyrektor.
Dzięki rozbudowie w jednym miejscu będzie znajdowała się wypożyczalnia sprzętu medycznego, a także biura hospicjum domowego. Wcześniej instytucje te były od siebie oddalone, co stanowiło poważne utrudnienie dla pacjentów i ich rodzin.
Wystrój nowej kaplicy wykonał br. Zbigniew Joskowski, franciszkanin z parafii pw. Podwyższenia Krzyża Świętego w Koszalinie.
Ołtarz i ambona zostały zrobione z drewna bukowego, które pozyskano z przeznaczonych do rozbiórki budynków gospodarczych na Kaszubach. - Mensa ołtarzowa według fachowych obliczeń ma kilkaset lat, może nawet 800. Drewno, z którego zrobiony jest krzyż, to dąb. Jego wiek oceniany jest na ok. 200 lat - mówi br. Zbigniew.
W kaplicy znajdują się także dwie ikony napisane przez franciszkanina. Jedna z nich przedstawia Maryję z Dzieciątkiem, a druga - św. Maksymiliana, patrona hospicjum. Ikony zostały napisane na drewnie bukowym, z którego wykonano także ołtarz i ambonę.
Ikony napisane przez br. Zbigniewa Joskowskiego. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto GośćJak mówi br. Zbigniew, treść ikon zawarta jest także w samym drewnie. Było ono spękane, zniszczone, przeznaczone do wyrzucenia, tak "jak w logice tego świata dzieje się niejednokrotnie z ludźmi starszymi czy chorymi, wyrzuconymi poza margines". - Chciałem przez to pokazać, że Pan Bóg nikogo na straty nie spisuje - mówi br. Zbigniew.
O znaczeniu hospicjum mówi obecny na uroczystości bp Edward Dajczak: - Ewangelia jest jednoznaczna - miłość Boga i bliźniego są nierozdzielne. Ta miłość realizuje się właśnie tutaj, kiedy choremu trzeba zapewnić nie tylko pomoc medyczną, ale po prostu z nim być. Opieka hospicyjna ma szczególny charakter. Jest bardziej zindywidualizowana niż w masowym szpitalu. Tutaj tworzy się dom. Dlatego wymagania wobec tych, którzy tutaj pracują, są trochę inne. Trzeba umieć reagować sercem.
Biskup podkreśla też rolę hospicyjnej kaplicy: - To ważne, że ona tutaj jest. W sytuacji wielkiego cierpienia człowiek bez Boga jest po prostu bezradny, nie ma się o co oprzeć.
Prace budowlane przy koszalińskim hospicjum trwały półtora roku. Koszt całego projektu wyniósł ponad 4 mln zł. 85 proc. pieniędzy hospicjum otrzymało dzięki decyzji urzędu marszałkowskiego z funduszy unijnych w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Zachodniopomorskiego. 15 proc. to wkład własny hospicjum. Pieniądze były pozyskiwane m.in. podczas zbiórek publicznych.
- Dzięki dotacjom hospicjum nie stało się bogate - podkreśla Wojciech Gliński, dyrektor. - Dostaliśmy pieniądze na budynek. Na bieżącą pracę placówki nadal musimy je zbierać. W dalszym ciągu prosimy o wsparcie podczas zbiórek, czy choćby w ramach 1 proc. - apeluje.