Po raz piąty miłośnicy Kaszub wspięli się na Górę Polanowską z hymnem Matki Bożej Bramy Niebios na ustach. Poświęcono figurę misjonarza Pomorza, tańczyły obrazy, wciągano tabakę.
Odpust kaszubski to potężna dawka kaszubszczyzny. Kilka godzin świętowania było okazją do prezentacji kaszubskiej kultury, strojów, języka, kuchni i muzyki. Ale Kaszubi chcą to robić, bo jak zaznacza Jerzy Kreft, prezes oddziału kolbuckiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, należy wspomóc tych braci Kaszubów, którzy mieszkają wokół świętej Góry Polanowskiej. – Do czasu, gdy germanizacja zrobiła swoje, Kaszuby ciągnęły się od Wisły do Odry, i dalej. Teraz wracamy na nasze dawne tereny, by krzewić tutaj tę kulturę. To jest przecież historia całych Kaszub – powiedział mieszkaniec Kolbud, z których do Polanowa pielgrzymowało z nim tego dnia 50 osób.
Wśród nich jest odziana w ludowy strój Regina Bork. Kaszubka mówi, że tradycje kultywuje nie tylko w rodzimych Kolbudach, gdzie może powitać sąsiadkę kaszubskim "Dobri dzéń" , ale i dalej, także w Polanowie. – Pochodzę z okolic Żukowa i daje mi radość to, że mogę jakoś pokazywać tę piękną kulturę, jej język, muzykę, strój, zwyczaje – tłumaczy. Cieszy ją, że tego bakcyla załapał jej wnuczek, który rozpoczął lekcje języka kaszubskiego. – Trochę to u niego jeszcze kuleje, ale już jestem dumna, że zdobywa coś, co zostanie w rodzinie.
Jak podkreśla o. Jędryszek, Kaszubi coraz częściej zaglądają w te okolice, odwiedzają kaplicę na Górze Polanowskiej. – I nie tylko to. Ludność, która napłynęła na te ziemie po wojnie, utożsamia się z tą kulturą. Wystarczy spojrzeć np. na zespoły ludowe ziemi polanowskiej, których członkowie, nie będąc Kaszubami, jednak przywdziewają stroje kaszubskie – mówi. – Ponadto w dwóch szkołach gminy polanowskiej uczniowie uczą się języka kaszubskiego.