Od dwóch dekad świętogórscy pielgrzymi przemierzają szlak, który łączy istniejące od średniowiecza wyjątkowe miejsca kultu maryjnego. W ten sposób wydeptują błogosławieństwo dla siebie i dla pomorskiej ziemi.
Trasę od Maryi Trzykroć Przedziwnej z Góry Chełmskiej do Maryi Bramy Niebios na Górze Polanowskiej świętogórscy pątnicy przemierzają od 20 lat. W jubileuszowym wędrowaniu wzięło ich udział około 60.
– Z tym jubileuszem jest ciekawa sprawa. I pozwoli nam świętować dwudziestolecie dwa razy – śmieje się ks. Andrzej Zaniewski, diecezjalny asystent Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, które organizuje Pielgrzymkę Świętych Gór.
Wszystko dlatego, że u swoich początków Pielgrzymka Świętych Gór miała wędrować w dwie strony: raz startować z Góry Chełmskiej, raz z Polanowskiej.
– Udało nam się to przeprowadzić tylko raz. Dlatego w tym roku jest 20. Pielgrzymka Świętych Gór, ale 19., która wyszła z Koszalina – tłumaczy Krystyna Bastowska, którą świętogórscy pątnicy z sympatią nazywają matką pielgrzymki. Bo to w jej głowie i sercu narodził się pomysł na połączenie tych dwóch ważnych miejsc kultu maryjnego.
– Sama idea była jeszcze starsza, ale przez dobre cztery lata nie mogliśmy ruszyć z pielgrzymką. Była zgoda biskupa, był wyznaczony szlak, ale ciągle coś stawało na przeszkodzie. W końcu na modlitwie wieczornej powiedziałam: dość, widocznie to nie od Boga wyszło, ale ode mnie. Rano wpadł do urzędu ks. Andrzej Żołyniak i od progu mówi: „robimy pielgrzymkę!”. Wystarczyło zostawić przestrzeń do działania Panu Bogu – opowiada, ciesząc się, że zaszczepiona przed dwudziestu laty idea trwa nieprzerwanie. I ma coraz młodszych zwolenników.
Na strudzonych pielgrzymów na szczycie góry czekał bp Krzysztof Włodarczyk. Karolina Pawłowska /Foto Gość– Pielgrzymka jest jak narkotyk. Jak się raz spróbuje – trudno przestać – przyznaje z uśmiechem Marlena Woźniak, prezes KSM-owiczów w diecezji. – Ale bardzo się cieszę także z obecności wielu debiutantów. Bo właśnie na szlaku można poczuć w wyjątkowy sposób obecność Pana Boga – dodaje.
Nie bez znaczenia jest sama trasa. W tym roku pątnicy wędrowali szlakiem, który upamiętnia papieską wizytę w Koszalinie.
– To tylko
Jak zauważa o. Janusz Jędryszek, pielgrzymowanie miedzy Świętymi Górami jest także wkładem w odbudowywanie kultu maryjnego na Pomorzu.
– Przed reformacją Pomorze nazywane było Ziemią Maryi. To Ona tu królowała. Także dzięki wam odradzają się sanktuaria, odnawia się pielgrzymowanie i wyjałowiona ziemia znów staje się maryjną – mówi franciszkanin.
O ile Bogurodzica po wiekach znów jest czczona na Górze Chełmskiej i Polanowskiej, o tyle wciąż czeka, żeby powrócić na Marientron w Szczecinku. Na tym wzniesieniu w średniowieczu znajdował się klasztor augustianów, po którym próżno szukać najmniejszych śladów. Ale i stąd od 11 lat do Bramy Niebios wychodzą pątnicy. W tym roku do polanowskiej pustelni dotarło ich zaledwie sześcioro.
– Matka Boża nam nie odpuszcza i wysyła w drogę wbrew rozmaitym kłopotom. Trzeba uczciwie powiedzieć, że w sobotę we dwójkę pokonaliśmy etapy, które zajmowały wcześniej dwa dni, dopiero na ostatnią część dołączyło do nas kolejnych czterech pątników. Ale zależało nam na tym, żeby – mimo trudności – nie było przerwy – wyjaśnia Józef Kolendo, inicjator szczecineckiego pielgrzymowania. Cieszy się, że w przeddzień wyruszenia mini-pielgrzymki na szczecineckim wzniesieniu udało się pobłogosławić niewielką kapliczkę.
– W Szczecinku duch maryjny nie gaśnie. Ale z pewnością bardzo pomogłaby nam obecność kapłana. Liczymy na to, że uda nam się zapalić do tej pielgrzymki któregoś ze szczecineckich duszpasterzy – dodaje pielgrzym.
Na strudzonych, choć szczęśliwych pątników, na szczycie góry czekał bp Krzysztof Włodarczyk, który odprawił Mszę św. we wszystkich intencjach przyniesionych w pielgrzymich plecakach.