Około 90 osób (19 rodzin) bierze udział w rekolekcjach Domowego Kościoła w Koszalinie. 25 lipca odbył się dzień wspólnoty.
Podczas dnia wspólnoty obecny był bp Krzysztof Włodarczyk. Delegat KEP ds. Ruchu Światło–Życie zwrócił uwagę na fenomen rekolekcji oazowych, które pozwalają na pogłębienie wiary, dzięki ich wymiarowi przeżyciowemu.
– Nie chodzi bowiem o to, żeby treści rekolekcyjne wziąć sobie tylko do głowy. Kerygmat, który jest fundamentem naszej wiary, jest obecny zawsze, na każdym stopniu rekolekcji. Przy różnych okazjach słyszymy, że Jezus umarł za nas, został złożony do grobu, zmartwychwstał, żyje i jest pośród nas. Ten fundament musi jednak trafić także do serca, ponieważ dopiero wtedy jest szansa na naszą odpowiedź. Żeby tak się stało, potrzeba czasu. 15 dni rekolekcji stwarza ku temu szansę – mówił biskup. – Wiara nie jest dla nas tylko deklaracją, ale wydarzeniem, którego doświadczamy tu i teraz – dodał.
W koszalińskich rekolekcjach Domowego Kościoła wzięły udział rodziny nie tylko z diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Były także małżeństwa m.in. z Warszawy, czy z Tychów.
– To jest właśnie siła oazy. Można na niej doświadczyć prawdziwej wspólnoty Kościoła, zachowując specyfikę regionów czy tradycji – zauważył bp Włodarczyk.
Uczestnicy rekolekcji dzielili się tym, co daje im przynależność do Domowego Kościoła, czyli rodzinnej gałęzi Ruchu Światło–Życie. Joanna i Paweł Jagiełłowie z Wałcza zwracają uwagę na możliwość wspólnego kroczenia w wierze. Wspólne zaangażowanie w ruch pozwala uniknąć sytuacji, w której życie duchowe jednego z małżonków, paradoksalnie, oddala go od drugiego.
– Będąc w Domowym Kościele, jeżeli żona jest trochę dalej, to ja muszę ją gonić, a ona trochę poczekać – mówi Paweł Jagiełło. – Albo odwrotnie. W małżeństwie jedność ważna jest bowiem we wszystkich aspektach – dodaje Joanna.
– Po prostu mówimy jednym językiem – stwierdza Damian Ludka ze Szczecinka. Jego żona Magdalena zwraca uwagę na błogosławieństwo tzw. dialogu małżeńskiego, który jest jednym ze zobowiązań członków Domowego Kościoła. Powinien on się odbywać przynajmniej raz miesiącu. Nie jest to zwykła rozmowa, ale spotkanie, przy którym obecny jest także Pan Bóg.
– To jest wielka łaska. Kiedy wiemy, że między nami jest Jezus, jest inaczej. Krótko mówiąc, Domowy Kościół porządkuje rodzinę – mówi Magdalena Ludka.
Ks. Piotr Wieteska, diecezjalny moderator Domowego Kościoła oraz prowadzący koszalińskie rekolekcje, mówi wręcz o ratunku, którego potrzebuje dziś rodzina, a który niesie ze sobą wspólnota.
– Jest ona potrzebna rodzinie, żeby się w świecie nie zagubiła. Jest dzisiaj tyle pseudo atrakcji, które przeszkadzają w drodze do Pana Boga i zakłócają rodzinną jedność. Zdaniem nieżyjącego już włoskiego kardynała Carla Caffarry, dziś wypełnia się to, co przed laty zapowiedziała mu s. Łucja z Fatimy, kiedy to Jan Paweł II powierzył mu utworzenie Papieskiego Instytutu dla Studiów nad Małżeństwem i Rodziną. Wizjonerka z Fatimy napisała mu wtedy, że "decydująca konfrontacja między królestwem Bożym a szatanem będzie dotyczyć małżeństwa i rodziny" – przypomina duszpasterz.
Ludzie do Domowego Kościoła trafiają w różny sposób. Czasami są to oazowicze, którzy przeżywali swoje pierwsze zetknięcie się z ruchem jako młodzież. Innym razem znaczącą rolę odgrywają znajomi albo zwyczajnie pojawiająca się potrzeba pogłębienia wiary.
Jak pokazuje historia Justyny i Konrada Olczaków z Trzcianki, momentem zbliżenia się do Pana Boga może też być sytuacja trudna. – Straciliśmy dziecko. Było niedotlenione w momencie porodu. Zmarło po dwóch miesiącach, a dokładnie po 54 dniach – wspomina Konrad. – Boguś żył dokładnie tyle, ile trwa Nowenna Pompejańska, którą za niego odmawiałam – dodaje Justyna.
– W takich sytuacjach warto kogoś mieć – mówią młodzi małżonkowie z Trzcianki, mając na myśli Pana Boga, rodzinę, ale także przyjaciół oraz wspólnotę.
Parą moderatorską podczas koszalińskich rekolekcji są Agnieszka i Radosław Orłowscy ze Szczecinka. Na dniu wspólnoty 25 lipca był także obecny ks. Dawid Hamrol, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie.