W Szczecinku upamiętniono zamordowanego 8 lat temu ks. Marka Rybińskiego. W kościele, w którym przyjmował sakramenty i w którym rodziło się jego kapłańskie powołanie, odsłonięto poświęconą mu tablicę pamiątkową.
U św. Rozalii w Szczecinku ludzie doskonale pamiętają skromnego, zamyślonego chłopaka ze szczerym uśmiechem na twarzy. Jego powołanie rodziło się na szczecineckich boiskach i przy ołtarzu w parafialnym kościele, przy którym stawiał się na ministrancką służbę. I w domu, w licznej rodzinie powiększonej o rodzeństwo powierzone państwu Rybińskim w pieczę zastępczą. Pamiętają też roześmianego salezjanina, który marzył o wyjeździe na misje. Z tym większym niedowierzaniem i szokiem przyjęli wiadomość, która obiegła świat 18 lutego 2011 roku. 34-letniego misjonarza znaleziono rankiem z podciętym gardłem w salezjańskiej szkole w Manoubie koło Tunisu, gdzie był ekonomem wspólnoty zakonnej. Jak ustaliły tunezyjskie władze, zabójstwa dokonał zatrudniony w placówce stolarz. Był winien ks. Markowi pieniądze. Tablica, którą ufundowali parafialnie od św. Rozalii, to ich podziękowanie za życie ks. Marka i dowód pamięci. – Myślę, że chłopak zasłużył… – mówi ze wzruszeniem chowanym pod uśmiechem Barbara Rybińska, mama zamordowanego kapłana.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.