- Kapłaństwo jest składaniem ofiary Jezusa Chrystusa, ale ma głęboki sens dokładanie przez kapłana ofiary ze swojego życia. Ksiądz Mirek składał ją w zmaganiu się z chorobą i najboleśniejszym pytaniem: „dlaczego tak krótko?” - mówił bp Krzysztof Zadarko, żegnając zmarłego księdza.
W kościele pw. Matki Bożej od Wykupu Niewolników w Okonku ks. Mirosława Ruszkowskiego żegnała rodzina, bracia w kapłaństwie, przyjaciele, przedstawiciele parafii, w których posługiwał i wierni miejscowej parafii, w której zmarły kapłan się wychowywał. Mszy św. w jego intencji przewodniczył bp Krzysztof Zadarko.
– Kapłaństwo jest przede wszystkim składaniem ofiary Jezusa Chrystusa, ale ma głęboki sens dokładanie przez kapłana ofiary ze swojego życia. Ksiądz Mirek, zwłaszcza w ostatnim okresie, dokładał tę ofiarę w zmaganiu się z chorobą i najboleśniejszym pytaniem: „dlaczego tak krótko, dlaczego już trzeba odchodzić?”. To są pytania, które mogą nam cisnąć się na usta i które są całkowicie zrozumiałe. Jedyna odpowiedź jest w Jezusie Chrystusie – mówił hierarcha.
Swoją formację do kapłaństwa ks. Mirosław rozpoczął w Wyższym Seminarium Duchownym w Gościkowie-Paradyżu. Potem kontynuował ją w Koszalinie i w Siedlcach. Święcenia prezbiteratu przyjął w 1988 r. w Białogardzie.
– Był wikariuszem w Połczynie Zdroju, Kaliszu Pomorskim i Mirosławcu. Później został proboszczem w Uniechowie na 8 lat, następnie w Bińczu na 7 lat. Przez rok służył pomocą duszpasterską w Tarnówce i przez rok był proboszczem w Lipiu. Od 2015 r. chorował i był już tutaj, w domu rodzinnym, gdzie walczył z chorobą, otoczony opieką mamy, Marianny – przypominał w homilii ks. Jacek Pawelczyk, rocznikowy kolega.
Kapłan zmarł 24 października, po rocznym zmaganiu z nowotworem krtani.
– Jeszcze w lipcu i w sierpniu razem koncelebrowaliśmy Eucharystię, także potem, kiedy już nie mógł mówić, ani rozdawać Komunii Świętej. A potem przyszedł taki czas, że odprawiał już tylko w domu, a kiedy i na to nie starczyło mu sił, dom państwa Ruszkowskich stał się poniekąd i moim domem. Pan Bóg dał mi towarzyszyć mu w ostatnich chwilach. Otaczaliśmy go jako parafia naszą modlitwą, wypraszaliśmy na kolanach dla niego potrzebne łaski, by mógł dobrze przygotować się do śmierci – mówi ks. Piotr Szczepaniuk, proboszcz parafii w Okonku.
Mówiąc o problemach zdrowotnych zmarłego kapłana, biskup Krzysztof Zadarko przypominał także o innym trudnym doświadczeniu z jego życia.
– Towarzyszyłem mu w rozprawach sądowych, podczas których był oskarżany o rzeczy, których nie popełnił. Potem został uniewinniony. Ale nikt wtedy nie powiedział i nie pokazał, że to wszystko było niesprawiedliwe i krzywdzące. Ślad został bardzo głęboko i mam wrażenie, że to był moment, kiedy zaczął zmagać się z chorobami – wspominał.
Zachęcając do modlitwy za zmarłego kapłana, prosił również o modlitwę w intencji powołań.
- Rodzi się pytanie: „jeżeli ten skończył swoją posługę, czy jest następny, który zajmie jego miejsce?”. Módlmy się, w tak trudnych czasach, o następne powołania. Bardzo potrzebni są kapłani na nowe czasy, na nowe wyzwania. Prośmy, by ofiara życia ks. Mirka została przyjęta i zaowocowała również w ten sposób – zachęcał biskup.
Ksiądz Mirosław Ruszkowski miał 56 lat. Spoczął na cmentarzu w rodzinnym Okonku, obok ojca Tadeusza i zmarłego w 2015 r. starszego brata Jerzego, również kapłana diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.