Po diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej peregrynuje krzyż Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Pierwsze czuwanie odbyło się 20 listopada w Koszalinie.
Kilkanaście osób wzięło udział w wieczornym czuwaniu, zorganizowanym przez rejon koszaliński Domowego Kościoła, które odbyło się w kaplicy Centrum Edukacyjno-Formacyjnego. Uczestnicy spotkania wzięli udział w nabożeństwie Drogi Krzyżowej ze specjalnie przygotowanymi tekstami oraz w Eucharystii.
Celem spotkań przy krzyżu Krucjaty Wyzwolenia Człowieka jest modlitwa o uwolnienie dla osób uzależnionych od alkoholu, a także o wytrwałość w abstynencji dla tych, którzy podejmują ją dobrowolnie w ramach dzieła krucjaty oraz dla tych, którzy muszą ją zachować, ponieważ są trzeźwymi alkoholikami.
Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest dziełem Ruchu Światło–Życie i w tym roku świętuje 40-lecie istnienia. Jej celem jest walka o trzeźwość człowieka poprzez modlitwę i dobrowolnie podjętą całkowitą abstynencję od alkoholu.
W środowym czuwaniu wzięli udział m.in. Iwona i Sylwester Grudowie, którzy w KWC są od kilkudziesięciu lat.
- Brak alkoholu w naszym domu jest dla nas czymś normalnym. Taki mamy po prostu styl życia - mówią zgodnie małżonkowie, którzy przyznają, że sami nigdy z alkoholem problemu nie mieli.
- W sumie to ja nigdy w życiu nie piłam alkoholu, ponieważ byłam też harcerką. Decydując się na krucjatę jako nastolatka, wiedziałam, że w ten sposób nigdy go nie spróbuję. Była to więc wtedy jakaś ofiara. Teraz tak to we mnie wrosło, że zupełnie nie zastanawiam się nad tym i nie jest to trudne. Lubię to porównywać do wegetarianizmu. Jak ludzie zaczynają, wielu się dziwi, a oni sami muszą szukać odpowiednich potraw w menu, ale potem to staje się normalne i nikt nie widzi w tym problemu - mówi Iwona Minakowska-Gruda. - W moim przypadku przystąpienie do KWC było więc decyzją z pobudek religijnych, jako post w intencji tych, którzy są uzależnieni - dodaje.
W domu Krzysztofa Nogi alkohol był normalnie obecny podczas różnego rodzaju spotkań towarzyskich. Koszalinianin wraz z żoną w maju tego roku zdecydował się na przystąpienie do KWC - na razie na rok.
- Alkohol był, ale teraz znika - mówi uczestnik czuwania przy krzyżu. - Postanowiliśmy, że zrobimy to dla naszej córki, która przystępowała do I Komunii Świętej. Myślimy oczywiście szerzej o ludziach uwikłanych w nałogi, ale konkretnie chodzi nam też o naszą córkę, aby wzrastała w wolności. Nasza krucjata jest darem dla niej - dodaje.
Pan Krzysztof opowiada o pierwszym spotkaniu towarzyskim po podjęciu wyzwania krucjaty: - Było zdziwienie i pytanie: "Jak to, do karkówki nie wypić piwa?". Musieliśmy twardo postawić sprawę, że w naszym domu panują nasze zasady. Zostało to uszanowane. Udało się. Impreza wcale nie była gorsza.
Koszalinianin przyznaje też, że podjęcie krucjaty pozwala inaczej widzieć rzeczywistość, tzn. bardziej zauważać problemy związane z alkoholem: - Spacerując w tym roku nad morzem, byliśmy zaskoczeni ilością pustych butelek i ludzi upojonych alkoholem. Po podpisaniu krucjaty bardziej się to widzi i bardziej to dotyka.
Peregrynująca ikona krzyża KWC powstała w roku 2001. Ma gromadzić na modlitwie ludzi zatroskanych o wewnętrzne wyzwolenie człowieka doświadczającego coraz większych uzależnień. Od 2001 roku przy Krzyżu modliły się wspólnoty parafialne i oazowe w kilku diecezjach w Polsce oraz w USA.
W diecezji krzyż KWC będzie obecny do 15 grudnia. Czuwania organizują kręgi Domowego Kościoła, czyli rodzinnej gałęzi Ruchu Światło–Życie. Odbędą się one jeszcze w rejonie słupskim, szczecineckim i wałeckim.
Znany jest już program peregrynacji w rejonie szczecineckim: