Za krzepę dzieciaków wzięli się dorośli. Wyciągają je na wyprawy terenowe, halę sportową. Uczą krzesać ogień i bronić się przed napastnikiem.
Zaczęło się od tego, że zaniepokoiły ich dzieci z nosami przy smartfonach. – Raz zapytałem młodego chłopaka, czy strzelał z procy. Potwierdził. Ale kiedy dopytałem o szczegóły, pokazał palcami, że chodzi o gierkę komputerową – mówi Jędrzej Szugalski, pomysłodawca grupy "Wektor". – Pomyślałem: jeśli nie zadbamy o młodzież, to co dalej z naszym narodem?
Po ogłoszeniu inicjatywy w kościele pw. Wniebowzięcia NMP w Bobolicach okazało się, że dorosłych, którzy chcą dołączyć do organizatorów zajęć jest więcej. Swoją pomoc zadeklarowali: żołnierz i instruktor survivalu, medyk pola walki, ratownik wodny z technikami alpinistycznymi, ubezpieczyciel, hodowca psów. Zapaleńcy współpracują z parafią, nadleśnictwem, samorządem. Powstał plan comiesięcznych spotkań w terenie i w hali sportowej.
Po raz pierwszy, we wrześniu, dzieciaki ruszyły 16-kilometrową trasą dookoła Bobolic, mając za wskazówkę jedynie mapę. Miesiąc później "Wektor" zawędrował głęboko w las. – Te umiejętności są ważne, ale chcemy w dzieciach pobudzić również pasję do przygody. I przekonać je, że nie muszą jej oglądać na ekranach, ale że same coś potrafią – wyjaśnia Zdzisław Choruży, żołnierz i instruktor survivalu.
Hubert Gołębiowski jest na zajęciach grupy "Wektor" po raz pierwszy. Zazdrości swemu starszemu bratu Antkowi, że na ostatniej wyprawie strzelał z łuku, przeprawiał się po linach przez rzekę, spuszczał się po skarpie na linach, przechodził po nich nad strumieniem, rozpalał ognisko krzesiwem, przenosił ogień na inne stanowisko. Na hali sportowej ramię w ramię stają wszyscy trzej bracia. Hubert, Antek i Kuba. A także ich mama, Katarzyna. Przed nimi rozgrzewka, nauka asekuracji podczas upadków, technika samoobrony.
Ks. Tomasz Staszkiewicz, wikariusz bobolickiej parafii, uważa, że warto inspirować dzieci i młodzież zarówno religijnie, jak i w innych dziedzinach. – Jesteśmy od tego, żeby wspierać rozwój człowieka, towarzyszyć mu w tym, szukać właściwych form. W pluralizmie pojęciowym dobrze jest wskazywać na to, co wartościowe – mówi kapłan. Dlatego nie tylko wspiera tę inicjatywę, ale i sam bierze w niej czynny udział. – Przyznam, że czasem mam problemy w zrozumieniu, czym żyje dziś młode pokolenie. "Wektor" to propozycja czegoś wartościowego i potrzebnego, co potwierdzają także nasi parafianie. To dopiero początek działań, ale widząc zaangażowanie, plany organizatorów jestem przekonany, że będzie z tego wiele dobrego.
Więcej informacji o działaniach grupy "Wektor" będzie można znaleźć w 1 numerze papierowego wydania "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".