Mszy św. sprawowanej w Środę Popielcową w koszalińskiej katedrze przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk. - Wchodzimy w czas kwarantanny, rozumianej w wymiarze duchowym. To dla nas oznacza 40 dni czasu uzdrawiania, włączania się w pełnię życia.
Zanim kapłani posypali popiołem głowy wiernych zgromadzonych 26 lutego w koszalińskiej katedrze, bp Włodarczyk wyjaśnił w homilii sens Wielkiego Postu i podejmowanych w tym czasie umartwień. 40-dniowy okres liturgiczny przyrównał do kwarantanny – terminu, który ze względu na epidemię koronawirusa, jest w ostatnich dniach na ustach całego świata.
– My dzisiaj również wchodzimy w czas kwarantanny, rozumianej w wymiarze duchowym – wyjaśnił sens słowa pochodzącego od łacińskiego quarantena, co znaczy 40. – To dla nas oznacza 40 dni czasu uzdrawiania, włączania się w pełnię życia, aby odkrywać prawdę o sobie i wznosić oczy ku Bogu.
Biskup wskazał, że ta kwarantanna ma pomóc ludziom w odkryciu prawdy o przemijaniu i wynikającej z tego kondycji człowieka, czego w liturgii Środy Popielcowej symbolem jest popiół sypany na głowy i sercem przyjęta postawa pokory. Te gesty – przyjęte z wiarą – są szansą powrotu do Boga.
Według biskupa w obrzędach Środy Popielcowej jest zawarte wezwanie do porzucenia grzechów, w tym także grzechu, jakim jest zaprzeczanie prawdzie, że to Bóg stworzył człowieka.
– Ta niewielka ilość popiołu, którą przyjmiemy, przypomina o tym, iż powinniśmy zetrzeć pychę na proch, bo to właśnie pycha jest woźnicą wszystkich grzechów i ciągnie człowieka w dół, ku śmierci – wyjaśnił kaznodzieja.
Drugim aspektem przyjęcia popiołu jest wezwanie do nawrócenia, co nie oznacza smutku czy przygnębienia. – Ten gest przygotowuje nas do godziny chwały, niesie nadzieję zmartwychwstania. Człowiek jednak nie może wyjść ze świata popiołu sam, o własnych siłach. Ku nowemu życiu wyprowadzić może go tylko Bóg. I to właśnie Bóg sprawia, że popiół staje się znakiem łaski i symbolem odrodzenia.
Drogą nawrócenia jest pokuta, a jej początkiem uznanie siebie za grzesznika, mówił bp Włodarczyk, wskazując zarazem na miejsce, w którym można na tę drogę wejść – konfesjonał. Tej odmiany potrzebuje szczególnie współczesny człowiek, który rozumiejąc wartość odnowy biologicznej, kondycji zdrowotnej i inwestując w to wiele sił i środków, nie powinien zapominać o zdrowiu duchowym.
Biskup zachęcał do odwagi stawiania sobie pytań o wiarę i wysiłek jej rozwijania, o modlitwę osobistą, która powinna stawać się rozmową z Bogiem. Przestrzegał, by podejmowane w tych dniach wielkopostne postanowienia nie stawały się celem samym w sobie, ale środkiem do przemiany serca, myślenia, postępowania. – W ostatecznym efekcie chodzi o to, aby zawierzyć Bogu i uczynić Go centrum naszego życia – mówił hierarcha. Dodawał zachęty powątpiewającym we własne siły, wskazując, że już sama intencja przemiany ducha jest działaniem Bożym. – Dziękujmy Bogu za łaskę Wielkiego Postu, bo to On sam zaprasza nas do wejścia na drogę pokuty i łaski, i daje nam do tego odpowiednie środki: modlitwę, post i jałmużnę.