O tym, jak pracuje się w kraju, w którym toczy się wojna, opowiadała w Pile s. Anna Zainchkovska.
Salezjanka, która urodziła się w Odessie, nie potrzebuje tłumacza. Po polsku mówi doskonale. Nauczyła się w… kościele. – Dziadkowie pochodzili z polskich Kresów, ale kiedy rodzina przeniosła się do Odessy, ojczystą mowę zastąpił rosyjski. Mówiło się tylko po rosyjsku. Inaczej było niebezpiecznie – opowiada. W mieście działała katolicka parafia z jedynym katolickim kapłanem, salezjaninem ks. Tadeuszem Hoppe. – Wszystko było po polsku: kazania, modlitwy, rozmowy. Żeby dzieci i młodzież nie rozumiały i nie przychodziły do kościoła. Ale dzięki temu świątynia była miejscem, w którym Kresowiakom udało się ocalić polskość i katolickość – tłumaczy s. Anna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.