Parafianie otwierali okna, zapalali świece, trzymali w rękach krzyże i modlili się razem ze swoimi duszpasterzami, którzy szli, błogosławiąc pozostających ze względów bezpieczeństwa w domach.
Nabożeństwo to inicjatywa księży ze słupskiej parafii św. Józefa Oblubieńca. Ze względu na stan epidemii przybrało wyjątkową formę.
- Parafianie bardzo tęsknią za kościołem, a my tęsknimy za nimi. Wychodząc na ulice parafii, pokazujemy im, że o nich nie zapomnieliśmy, że się za nich nieustannie modlimy - mówi ks. Władysław Stec-Sala, proboszcz parafii i kustosz sanktuarium św. Józefa.
Dwóch kapłanów przeszło z krzyżem różnymi ulicami parafii. Przy każdej z 14 stacji zaplanowanych między blokami odmawiali Koronkę do Bożego Miłosierdzia i śpiewali suplikacje. Potem błogosławili parafian, którzy towarzyszyli im w tej szczególnej Drodze Krzyżowej z okien i balkonów. Zapalali świece, trzymali w rękach krzyże i modlili się razem ze swoimi duszpasterzami.
- To rzeczywiście była szczególna Droga Krzyżowa dla parafian i dla mnie. Widziałem, jak wiele osób bardzo to przeżyło. Łączyliśmy się duchowo ze sobą i jednoczyliśmy się na Drodze Krzyżowej z Tym, który przyjął na siebie wszystkie nasze choroby. W Chrystusie jest nasze uzdrowienie, więc idziemy z Nim pomiędzy ludzi. Niesiemy otuchę i nadzieję, bo Bóg, który jest źródłem siły, nas nie opuszcza - mówił po zakończeniu nabożeństwa ks. Stec-Sala.
W przyszłym tygodniu księża ze św. Józefa także odprawią Drogę Krzyżową na ulicach, docierając z krzyżem i modlitwą do kolejnych miejsc parafii.