Wyjątkowe święta w hospicjum Caritas w Darłowie: była liturgia Triduum Paschalnego, śniadanie wielkanocne i odwiedziny… przez szybę. A wszystko dzięki personelowi, dla którego ta praca jest służbą i powołaniem.
Tegoroczne święta Wielkanocne były w hospicjum Caritas im. bp. Domina w Darłowie wyjątkowe: podczas gdy większość Polaków w tym czasie izolowała się od bliskich, przeżywając liturgię przed ekranami, a śniadanie świąteczne w wąskim gronie domowników, pacjenci hospicjum otrzymali łaskę pełnego przeżywania świąt: kaplica placówki była pełna wiernych każdego dnia Triduum Paschalnego (za zgodą biskupa diecezjalnego odbyła się tu liturgia począwszy od Wielkiego Czwartku aż po rezurekcję), a śniadanie wielkanocne spożywano w licznym gronie.
Jak zauważa ks. Krzysztof Sendecki, dyrektor hospicjum, w tych dniach ci, którzy są ostatni, najsłabsi, stali się pierwszymi. – W Wielki Czwartek przejmująco zabrzmiały słowa Pana Jezusa "tak bardzo chciałem przeżyć tę Paschę z wami" – relacjonuje kapłan. – Poczuliśmy, jak bardzo odnoszą się one do naszych domowników, utrudzonych, obciążonych, do których Pan przychodzi z pokrzepieniem. I to przychodzi w te dni przez realną obecność, nie za pośrednictwem ekranu.
W niedzielny poranek po Mszy św. ci, którzy byli w stanie, zasiedli do odświętnie zastawionego stołu i prawdopodobnie hospicjum było jednym z nielicznych miejsc, gdzie tak uroczyście świętowano zmartwychwstanie Pana Jezusa.
Ks. Sendecki pobłogosławił pokarmy na stół wielkanocny. Potem wszyscy zasiedli do stołu lub spożywali świąteczne potrawy w łóżkach. Archiwum hospicjumAle i tu nie obyło się bez bolesnych chwil – rodziny nie mogły towarzyszyć swoim chorym. Niektórzy kontaktowali się z nimi telefonicznie lub przez Skype'a, inni przyjeżdżali pod okna placówki, by zobaczyć się choćby przez szybę. Były także sytuacje najtrudniejsze, gdy ludzi umierających personel musiał przysuwać na łóżkach pod okno, by zza szyby mogła przy nim czuwać rodzina. – To trudny widok, ale obecnie nie ma innej możliwości – przyznaje dyrektor.
Dla personelu placówki Caritas wykonywana w trudnych warunkach praca jest przede wszystkim służbą i powołaniem.
– Owszem, i w nas jest strach, który dotyka dziś wszystkich. Przy czym tego typu lęki, problemy, rozwiązujemy we wspólnocie. Rozmawiamy ze sobą, dzielimy się spostrzeżeniami i dochodzimy wspólnie do wniosku, że jesteśmy ludźmi powołanymi do tej pracy od początku do końca. Wyznaczamy sobie taki cel: zajmujemy się chorymi bez względu na okoliczności, także w sytuacji kryzysowej – mówi ks. Sendecki. To oznacza np. że hospicjum nie zamyka się na przyjęcia pacjentów, z tym że wobec nowo przyjętego stosowane są zasady kwarantanny.
Placówka przestrzega procedur przeciwzakaźnych, personel używa maseczek, rękawiczek, przyłbic, stosuje dezynfekcję. A przede wszystkim izoluje swoich chorych poprzez zakaz odwiedzin. Póki co w darłowskim hospicjum żaden chory nie jest obciążony Covid-19 czy podejrzeniem kororonawirusa.
– Mamy jednak świadomość, że koronawirus może się pojawić i u nas, dlatego zachowujemy odpowiednie procedury, profilaktykę – wyjaśnia ks. Sendecki. – To dla nas nic nowego, bo przez lata nie raz przyjmowaliśmy chorych, wobec których należało takich procedur przestrzegać ze względu na współistniejącą chorobę zakaźną, np. żółtaczkę. Działamy bezpiecznie, a to się udaje także dlatego, że mamy bardzo dobrze wykształcony personel medyczny.
Obecnie w placówce przebywa 23 chorych. Ponadto 20 chorych jest pod opieką hospicjum domowego – wizyty odbywają się głównie telefonicznie lub przez videokonferencję, w wyjątkowych sytuacjach realizowane są wyjazdy do domu pacjenta.