Koronawirus pokrzyżował również plany pierwszokomunijne. Choć nie można organizować uroczystości grupowych, jest możliwość przeżycia I Komunii Świętej indywidualnie. Z tej furtki skorzystały dzieci w Barwicach.
Indywidualne spotkanie z Jezusem
Bezpośrednie przygotowanie miało swoją ujmującą specyfikę. Nie potrzeba było wielogodzinnych prób i tłumaczeń. – Spotkaliśmy się raz, żeby technicznie opowiedzieć dzieciom, co się będzie działo, dlaczego mają być w maseczkach. Potem widziałem, jak bardzo przeżywały odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. A „normalnej” spowiedzi będą się musiały dopiero nauczyć. Ze względów sanitarnych pierwszy raz przystąpiły do sakramentu pokuty i pojednania, nie klęcząc przy konfesjonale, ale w zakrystii, w maseczkach – opowiada duszpasterz.
Organizacja wydarzenia wymuszona sytuacją wprawdzie wymagała nieco więcej czasu, ale rodzice widzą korzyści w kameralnej formie przystępowania do sakramentu. – Kiedy znika wielka oprawa i nierzadko rywalizacja – głównie między rodzicami – większa jest szansa na to, żeby dziecko lepiej zrozumiało, co się przed chwilą wydarzyło. Jeszcze bardziej koncentruje się na Jezusie – mówi Anita Bujak. – Nieczęsto też zdarza się, żeby ksiądz miał możliwość zwracania się do każdego z przystępujących do sakramentu po imieniu. To jeszcze bardziej uświadamia dzieciom ich indywidualne spotkanie z Jezusem – dodaje Anna Bilińska.
Czy ta forma przystępowania do stołu Pańskiego, obok tradycyjnej, grupowej, na stałe wpisze się w zwyczaj barwickiej wspólnoty – jeszcze nie wiadomo. Proboszcz nie wyklucza takiej możliwości. – Wszystko zależy od indywidualnego przypadku, od przygotowania dziecka i woli rodziców – zaznacza i dodaje, że kolejna piątka małych barwiczan przygotowuje się do rodzinnej I Komunii Świętej w czerwcu.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się