Murale wokół hospicjum mówią o przemijaniu człowieka. Tę prawdę utrwalił sprayem na murach oporowych znany grafficiarz Cukin przy wsparciu skautów.
4 czerwca zakończył się pierwszy etap zdobienia murów oporowych przy Hospicjum im. Św. Maksymiliana Kolbego w Koszalinie. Wyzwanie wraz ze skautami PTTK podjął 1 czerwca koszaliński artysta Tomasz Żuk, znany jako Cukin.
Artysta utrwalił czarno-białe twarze ludzi – w połowie młode, w połowie stare – podkreślając przemijanie życia. Jak wyjaśnia, tę część muralu widoczną z parkingu zaadresował do wszystkich, którzy odwiedzają hospicjum.
– Niektórzy sobie pewnie wyobrażali, że tu będą kwiatki, ptaszki i zajączki – broni swej wizji artystycznej Cukin. – To jest mural do zastanowienia. Chcę, żeby wszyscy, którzy to będą oglądać, zdali sobie sprawę, że kiedyś też będą starszymi ludźmi potrzebującymi pomocy.
Mur jest długi i czeka na kolejne graffiti. Jak wyjaśnia dyrektor hospicjum Grażyna Zięba, dla pacjentów dedykowana jest inna część muralu, na którą wychodzą okna sal i kaplicy. Jej tematem jest przedłużenie otoczenia hospicjum, czyli drzewa i las.
– Zależało nam, by wokół naszego hospicjum coś się zmieniło – powiedziała. – A przede wszystkim, by nasi pacjenci mieli przepiękny widok z okien. Taka część już powstała, czekamy na kolejne.
W zagruntowaniu powierzchni pomogli graficiarzowi skauci z koszalińskiej drużyny działającej przy PTTK. – Praca nie była trudna, chodziło o to, by to dzieło powstało jak najszybciej i by ludzie mogli podziwiać jego przesłanie – mówi druhna Ewa Kunc. Jak dodaje, wystarczył kwadrans, by na wezwanie zgłosiło się ośmiu chętnych.
Jak mówi Teresa Krysztofiak, koordynatorka wolontariatu hospicyjnego, powierzchni do zapełnienia jest tak dużo, że placówka musiała zorganizować zbiórkę pieniędzy na specjalne farby w sprayu. – Nadal szukamy sponsorów, bo mur jest bardzo długi, można by rzec: to chiński mur – uśmiecha się – zwłaszcza w tej części, na którą wychodzą okna sal pacjentów. Tam planujemy kolejne barwne widoki, pobudzające do radości, bo przecież łez u nas nie brakuje.
Grażyna Zięba przyznaje, że hospicjum potrzebuje także finansowego wsparcia w innych dziedzinach. Niestety, pandemia sprawiła, że doroczne Pola Nadziei, które tej wiosny odbyły się wyłącznie w przestrzeni wirtualnej, nie przyniosły takiego efektu jak tradycyjne. Zamiast – jak w poprzednich latach 50 tysięcy złotych, zebrano ledwie 6 tysięcy. – To mocno uderzyło w budżet hospicjum – ocenia pani dyrektor.
Obecnie w hospicjum przebywa 9 pacjentów, zaś 50 w opiece domowej.