A razem z nimi powiew powrotu do normalności. Pojawienie się kilkuset pielgrzymów w diecezjalnym sanktuarium to pierwszy objaw łagodzenia restrykcji sanitarnych.
Motocykliści zjechali się z całej diecezji, a także spoza jej granic.
- Będzie tu chyba z tysiąc maszyn - mówi Eugeniusz Nowacki, prezes Bractwa Miłośników Motocykli „Pancerny” i z radością obejmuje wzrokiem przysanktuaryjne błonia, na których zrobiło się czarno od skór i kasków.
Losy V Pielgrzymki Motocyklistów ważyły się niemal do ostatniej chwili.
- Rozpoczęcie sezonu na Mszy św. w Suliszewie było chyba najsmutniejszym wydarzeniem, w jakim uczestniczyłem. Było nas tylko kilka osób. Ale nie traciliśmy nadziei, że udam się spotkać w Skrzatuszu razem i razem prosić Pana Boga o to, by nad nami czuwał – mówi prezes złocienieckiego bractwa, które zaprosiło miłośników dwóch kółek na wspólną modlitwę do Skrzatusza. - To dla nas ważne. Wsiadając na siodełka zabieramy Matkę Boską ze sobą. Dajemy świadectwo naszej wiary także blachami, które przypinamy do naszych skór - dodaje demonstrując specjalnie wykonaną z okazji piątej pielgrzymki do Skrzatusza przypinkę.
Motocykliści przyjechali, żeby w sanktuarium Matki Bożej Bolesnej prosić o błogosławieństwo na dobrą drogę i dobre życie.
- Ci ludzie chcą rozpoczynać i kończyć sezon z Panem Bogiem, jeździć z Nim po drogach. Ich obecność potwierdza, że z motorowego siodełka można też dawać świadectwo wiary - przyznaje ks. Dariusz Mazepa, właściciel Hondy NC 750, członek kapłańskiego klubu motocyklowego God's Guards. - A nam, księżom, bywał łatwiej na motorze dotrzeć do środowisk, do których pewnie inaczej by się nie udało – dodaje cieszeniewski proboszcz.
O tym, że motor również może być pomocny w drodze do zbawienia przypominał pielgrzymom bp Krzysztof Włodarczyk, który przewodniczył Mszy św. w sanktuarium i pobłogosławiło zaparkowane pod jego murami maszyny.
- Jest taki grecki termin kalokagathia związany ze sportem. Chodzi o równomierny rozwój ciała i ducha. Temu też służy nasze spotkanie. To wasza troska o to, by pasji towarzyszył rozwój duchowy - mówił do pielgrzymów-motocyklistów bp Krzysztof Włodarczyk.
- Nasze życie jest igrzyskami, ciągle zmagamy się z przeciwnościami, których głównym jest grzech. Wieńcem laurowym jest zbawienie. Jeżeli startujesz w zawodach i przerywasz w połowie, nie możesz liczyć na medal. Dlatego tak ważne jest, żeby trwać do końca. Przyjechaliśmy prosić, żeby Pan Bóg nas wzmocnił, zawierzamy Mu ciągły naszego kierunek życia: zbawienie - przypominał.