- Sam jestem abstynentem od 33 lat. Zaświadczam, że można żyć bez alkoholu - mówi bp Krzysztof Włodarczyk, który szedł razem z pielgrzymami i przewodniczył Mszy św.
W pielgrzymce uczestniczyło ok. 200 osób. Grupa wyruszyła w sobotę rano sprzed kościoła pw. Ducha Świętego w Koszalinie. Po dotarciu na Górę Chełmską uczestnicy wysłuchali konferencji, którą wygłosił przedstawiciel powstałej niedawno Diecezjalnej Diakonii Wyzwolenia, funkcjonującej w ramach Ruchu Światło–Życie.
Następnie bp Krzysztof Włodarczyk przewodniczył Mszy św. przy sanktuarium. Koncelebrowało ją kilku kapłanów, także spoza diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Po Mszy św. i wspólnym posiłku chętni mogli wziąć udział w otwartym mitingu AA oraz spotkaniu organizacyjnym na temat Ruchu ku Trzeźwości Narodu. Pielgrzymka zakończyła się Koronką do Bożego Miłosierdzia.
W rozmowie z nami bp Krzysztof Włodarczyk przypomniał o dramatycznych konsekwencjach alkoholizmu: – Człowiek, który nie jest wolny, ma zaburzone relacje z ludźmi, rozbija rodzinę, która staje się dysfunkcyjna, gubi sens życia, a także często popada w biedę materialną. Bywa także, że alkoholizm kończy się bezdomnością.
Biskup przypomniał też, że na ideę trzeźwości należy patrzeć szerzej: – Skupiliśmy się na alkoholu, ponieważ to uzależnienie jest chyba najbardziej widoczne w przestrzeni społecznej. Natomiast na trzeźwość trzeba patrzeć szerzej, ponieważ zakres uzależnień ciągle się rozszerza. Np. coraz bardziej widoczne są skutki hazardu, czy choćby uzależnienia od zakupów.
Mówiąc o alkoholizmie, biskup zwrócił uwagę na potrzebę świadectwa konkretnych ludzi: – Nie wystarczą oczywiście same apele. Trzeba budować struktury osób, które żywo włączą się w promowanie trzeźwości. Chodzi tu o bractwa trzeźwościowe, Krucjatę Wyzwolenia Człowieka, czyli o ludzi, którzy pokażą inny styl życia. Sam jestem abstynentem. 33 lata temu podjąłem dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Zaświadczam, że można żyć bez alkoholu, choć na początku wydawało mi się, że będzie to trudne.
Apel biskupa na rozpoczęcie miesiąca trzeźwości:
Apel bp. Krzysztofa Włodarczyka na rozpoczęcie miesiąca trzeźwości.Hasłem tegorocznej pielgrzymki było zdanie: "Szczęśliwe dzieci w trzeźwych rodzinach". – Dzieci cierpią zawsze najbardziej, ponieważ są bezbronne. Ich cierpienie jest podwójne. Najpierw przez to, że rodzina staje się dysfunkcyjna. Osoba, która jest uzależniona nie jest bowiem w stanie pełnić swojej roli – ojca, czy matki. Jest to brak, który jakoś "zalega" w człowieku przez lata. Po drugie, jeżeli dziecko jest świadkiem nadużywania alkoholu przez dorosłych w domu, tworzy sobie pewien zły wzorzec, który często potem powiela – powiedział biskup.
Na pielgrzymce co roku obecni są trzeźwi alkoholicy, ich rodziny, osoby współuzależnione, a także wszyscy, którym droga jest idea modlitwy o trzeźwość.
– Kontakt z Bogiem trzyma mnie w trzeźwości. Nie piję już 26 lat, a przecież był taki moment, kiedy chciałem sobie odebrać życie i już nawet założyłem sobie sznur na szyję. Gdyby nie ruch AA, to nie wiadomo, co by ze mną było. Każde spotkanie w grupie, czy na modlitwie, daje mi siłę ducha, która jest potrzebna do trzeźwego życia.
Wszystkim, którzy wciąż piją, chcę powiedzieć: "Nie bójcie się. Przyjdźcie do klubu AA, do kościoła". Można ze sobą zrobić porządek. Jest to możliwe. Tylko trzeba pamiętać, że alkoholik sam nie da rady. Potrzebna jest druga osoba. Trzeba więc szukać człowieka – ale nie pijącego, tylko trzeźwego – mówi Janusz z Polanowa.
– Jestem tu dzisiaj, aby prosić Pana Boga za moich braci, którzy piją i dziękować za to, że moje dzieci alkoholu nie używają. Oddaję to wszystko Panu Bogu i po takiej pielgrzymce czuję się silniejsza – zapewnia Henryka z Koszalina.
W pielgrzymce uczestniczyli też Bracia oraz Siostry Miłosiernego Pana, pracujący na co dzień przy Domu Miłosierdzia Bożego w Koszalinie.